Emocje w Bochni były do końca spotkania.
Tak to prawda, były duże emocje. Kompletnie nieudanie weszliśmy w ten mecz. Myślę, że byliśmy zbyt rozluźnieni. Zepsuły nas te wszystkie wcześniejsze zwycięstwa. Poczuliśmy się zbyt pewnie i zbyt bezpieczni. Vive grało na luzie, nie miało nic do stracenia. Kielczanie wiedzieli, że awansują już do fazy finałowej rozgrywek. Poza tym – jak mawiamy w żargonie – wszystko im siedziało. My popełnialiśmy przy tym wiele prostych błędów. Przegrywaliśmy już różnicą sześciu bramek. Ale skwituję to stwierdzeniem: u piłkarza ręcznego nadzieja umiera ostatnia.
Dwaj wysocy zawodnicy, będący w formie bramkarz, słupki i poprzeczki – to pewnie będzie się panu śnić po nocach.
Nie wiedziałem już jak doradzić zawodnikom , aby zmienili sposób grania. Oprócz tego zdeprymowała ich postawa bramkarza Vive – Wałacha, który jak wiemy gra z pierwszym zespołem Vive. Ma już pewne doświadczenie – zagrał w kilku meczach w Superlidze, ma na koncie również występy na arenie międzynarodowej – w Lidze Mistrzów. W Bochni pokazał się jako bardzo obiecujący zawodnik, w przyszłości być może przyszły reprezentant kraju. To nas trochę sparaliżowało. Cieszę się jednak, że wygrało doświadczenie. Pomimo tego, że straciłem przez ten mecz parę lat życia. Teraz mamy kilka tygodni przerwy będzie okazja do podładowania akumulatorów. Do tej pory było łatwo, przyjemnie i widowiskowo, a teraz … cieszę się ,ze liczni przybyli kibice pomogli nam w odniesieniu sukcesu. Liczy się, choć tylko jedną bramką, wygrana. Twierdza Bochnia nie padła.
Jak będziecie przygotowywać się do kolejnej rundy?
Przez dwa tygodnie będziemy mieli zajęcia uzupełniające. Będziemy ćwiczyć technikę , ale skupiamy się przede wszystkim na motoryce – elementach siłowych i biegowych. Zajęcia będziemy chcieli uzupełnić grami. Trenujemy systematycznie. Juniorzy, którzy skończyli rozgrywki juniorskie doszli już do nas już jako seniorzy. Mamy pewne zaległości jeśli chodzi o młodszą część zespołu. Będziemy pracować tak jak już wspomniałem nad siłą, szybkością, techniką i oczywiście motywacją.
Inwestycja w młodzież przyniosła efekty. Młodzi zawodnicy mimo dysproporcji fizycznych względem rywali potrafili wziąć na siebie ciężar gry.
Wielkie słowa uznania dla Michała Dobrzańskiego. Doświadczenie, które zdobywał w poprzednim jak i w tym sezonie dało o sobie znać. Michał wziął na siebie ciężar gry. Nie tylko w ataku, gdzie jest bardzo widoczny dla kibiców, ale potrafił wygarnąć rywalom piłki, jak choćby pod koniec meczu, kiedy wyszliśmy na remis. To była szalenie ważna interwencja. Był kluczowym zawodnikiem i podejrzewam, że gdybyśmy go nie mieli ten wynik mógłby wyglądać inaczej.