Koszykówka. Maciej Starowicz: „wszystko można dziewczynom zarzucić, ale nie to że gramy mało ambitnie”

604 0

Puściły panu nerwy pod koniec spotkania?

Puściły, bo prowadziliśmy dziesięcioma punktami i choć wygraliśmy – trzeba drużynie pogratulować – ale podczas wtorkowej odprawy wszystko sobie przeanalizujemy i będzie ostra reprymenda. Nie można tak nieodpowiedzialnie zagrać końcówki tak ważnego meczu.

Wiele w tym meczu zespół zawdzięcza młodszym zawodniczkom: Sarze Marczyk i Julii Fortunie, na których barkach – przy kontuzjach podstawowych rozgrywających – spoczął obowiązek prowadzenia gry.

Mamy taką komfortową sytuację, że z kolejnego rocznika, w sumie w składzie powinny być trzy dziewczyny. Do południa miały mecz w Tarnowie. Gaba Czekaj – nie ma co jej eksplowatować nadmiernie. Miała złamaną rękę, czuła się zmęczona po meczu. Natomiast Sara od kiedy ją zobaczyłem pierwszy raz wiedziałem, że będzie grała. Zawsze lubiłem stawiać na młode zawodniczki. W ekstraklasie grały Kalinowska i Lara, odpowiednio 17 i 18 lat. Dzisiaj takie sytuacje rzadko się zdarzają. Nie chcę robić oczywiście nikomu przytyków. Dlatego też uważam, że one się wpasują w zespół. Umówiliśmy się, że wszyscy gramy jedną taktyką. Nawet jak mają z nami jeden, dwa treningi, to wiedzą co się dzieje na boisku.

Czy jest szansa na to, że kontuzjowane Poradowska i Rak zagrają jeszcze w tym sezonie?

Po konsultacjach lekarskich wiemy, że najwcześniej w styczniu do gry może wrócić Gaba Rak. Wówczas zrobimy drugą, ostateczną konsultację. Z kolei z tego, co mówią fizjoterapeuci i lekarze, Ola Poradowska będzie musiała mieć jeszcze pięć tygodni przerwy. Ma dość dużego krwiaka i nie ma co ryzykować.

Zgodzi się pan, że wróciliście w trzeciej kwarcie z „dalekiej podróży” ?

Początek trzeciej kwarty mamy zawsze słabsze. Była jednak zdecydowanie lepsza od wcześniejszych trzecich kwart. Najbardziej mnie jednak denerwuje to, że 2 minuty i 40 sekund przed końcem meczu prowadziliśmy 10 punktami, a później… A przecież to nie to, że rywalki zagrały jakoś rewelacyjnie , tylko myśmy rzucali piłki w aut. To mnie bardzo mocno sfrustrowało. Mają szczęście , że nie są chłopakami, bo usłyszałyby co innego.

Z drugiej jednak strony cechy wolicjonalne pozwoliły powstrzymać napór tarnowianek właśnie w trzeciej kwarcie.

Całe szczęście, że wszystko można dziewczynom zarzucić, ale nie to że gramy mało ambitnie, że nie walczymy.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *