Trzeci mecz i trzecia porażka – jak to można skomentować, tym bardziej że przegraliście z zespołem broniącym się przed spadkiem?
Janusz Piątek: Każda porażka boli. Ta, po porażce z Lubaniem, boli tym bardziej. Liczyłem, że zawodnicy z jeszcze większą determinacją będą dążyć do zwycięstwa. Pojawiły się nasze stałe bolączki, czyli niewykorzystane sytuacje. Straciliśmy też zbyt łatwo bramki. Ewidentnie brakuje części zawodnikom wzięcia gry na siebie, prób oddania strzału i zdobycia gola. Będziemy nad tym pracować. Widać, że zawodnicy zostawiają na boisku zdrowie, walczą, ale punkty uciekają. Goni nas dół tabeli. Powoli zaczyna się robić coraz groźniej.
Piłkarsko w tym meczu wyglądaliście co najmniej dobrze. Jednak to Jadowniczanka zdobyła komplet punktów. Dlaczego tak się stało?
Przede wszystkim dlatego, że strzeliła jedną bramkę więcej. Nie ukrywam, że składnych akcji mieliśmy więcej, ale wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek. Jadowniczanka zdobyła bramkę po wrzutce. Wiedzieliśmy o tym gdzie, jak i komu dogrywają piłkę. Strzeliła także bramkę po kontrze, których chcieliśmy uniknąć. Trzeba szukać błędów, zmienić coś w ustawieniu być może ono przyniesie oczekiwane efekty.
Po rundzie jesiennej mieliście spory zapas punktowy nad resztą stawki. Teraz , jak pan już wspomniał dół tabeli zbliża się do was.
Tym bardziej, że dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. W sparingach gra też nie wyglądała najgorzej. Nasza gra, poza oczywiście drugą połową z Lubaniem tragicznie nie wygląda. To właśnie nas boli, że nie odstajemy od naszych rywali, a jednak przegrywamy. Trzeba wrócić na właściwe tory i z pokorą wyciągnąć wnioski z tych porażek.