MOSiR Bochnia – MKKS Gloria Katowice 38-23 (21-13)
MOSiR: Węgrzyn Tomasz, Serwatka Krzysztof, Jarosław Gut – Filip Pach 7, Mateusz Zubik 6, Sławomir Karwowski 5, Adrian Najuch 4, Łukasz Urbanowicz 4, Maciej Imiołek 3, Marcin Janas 2, Mateusz Rogóż 2, Tomasz Orzechowski 1, Tymoteusz Dobrzański 1, Mateusz Bujak 1, Adam Janus 1, Jakub Jewiarz 1.
MKKS Gloria: Majorek Dawid, Krzysztof Łepkowski – Dariusz Wekwert 4, Olaf Korzyniec 4, Adam Bubowski 3, Mateusz Telega 2, PawełPiec 2, Grzegorz Kaszubowski 2, Oktawiusz Jarząbek 2, Marcin Budzowski 1, Łukasz Cieszczyk 1, Dominik Imiołczyk 1, Mateusz Bargiel, Paweł Jabłoński, Bartłomiej Budziosz.
W poprzednich meczach, nie licząc przegranej z Viretem, trener MOSiR-u – Marcin Bożek zwracał uwagę, że jego podopieczni przesypiają pierwszą połowę, aby dopiero w drugiej zagrać na miarę swoich możliwości. W spotkaniu z MKKS Gloria Katowice, który w tym sezonie napsuł sporo krwi wyżej notowanym rywalom, bochnianie zagrali z dużym rozmachem posiadając inicjatywę niemal przez całe 60 minut.
Tylko przez pierwsze pięć minut katowiczanie, których dokonania w meczach z wyżej notowanymi rywalami – jak chociażby z Krakowiakiem (remis) – ciekawiły bocheńskich kibiców, mogli marzyć o odniesieniu sukcesu w Bochni. To wówczas goście stracili jednobramkowe prowadzenie na rzecz gospodarzy, którzy niemal z każdą minutą powiększali przewagę nad śląskim rywalem. Bardzo dobre w wykonaniu MOSiR-u były zwłaszcza ostatnie dwanaście minut pierwszej połowy, w czasie których gospodarze rzucili rywalom aż 10 bramek tracąc tylko 3. Gospodarze skutecznie wykorzystali zwłaszcza ostatnie dwie minuty pierwszej części gry, kiedy to dwóch zawodników MKKS-u przebywało na ławce kar.
Na pierwsze minuty drugiej połowy trener Marcin Bożek delegował najmocniejszą siódemkę, która szybko wybiła rywalom jakiekolwiek nadzieje na zmniejszenie strat. Przewaga punktowa szybko przekroczyła dziesięć bramek, co pozwoliło Marcinowi Bożkowi poeksperymentować ze składem. Trener bochnian zaprezentował licznej widowni wszystkich zawodników, jakich miał w sobotni wieczór do swojej dyspozycji. Poza bramkarzami, każdy też wpisał się na listę strzelców. Bramek rzuconych rywalom mogło być znacznie więcej, ale mimo wysokiego wyniku, bochnianie wcale nie grzeszyli skutecznością. Dość powiedzieć, że wprowadzony w końcowych fragmentach meczu Tomasz Orzechowski zanim trafił z rzutu karnego zmarnował kilka dogodnych szans.
Podobnie jak w pierwszej połowie bardzo aktywny był Filip Pach, który rzucił najwięcej dla bocheńskich szczypiornistów – 7 bramek. Bardzo dobrze organizowali grę Adrian Najuch i Mateusz Zubik. Z dobrej strony pokazał się rezerwowy Krzysztof Serwatka, który w dobrym stylu wybronił kilka groźnych rzutów.