Rozegraliście kolejny sparing, tym razem waszym rywalem był beniaminek IV ligi – Jadowniczanka. Jak pan oceni to spotkanie?
Jak to w sparingach – szukamy optymalnych rozwiązań dla poszczególnych zawodników. Nie mogliśmy skorzystać z pełnego składu osobowego, co jest także charakterystyczne dla tego poziomu rozgrywkowego. Zdarzają się przecież w czasie sezonu choroby, praca, innego typu okoliczności, które mają wpływ na absencję. Z niektórych sytuacji z meczu jestem bardzo zadowolony. Nie ukrywam jednak, że stać nas na dużo lepszą grę, lepsze operowanie piłką. Udało się nam wygrać, ale wynik nie jest dla mnie najważniejszy na tym etapie przygotowań.
Jak na tle drużyny wypadają testowani zawodnicy?
Zawsze młodym chłopakom trudno wejść do drużyny seniorskiej. Jedni aklimatyzują się szybciej, inni wolniej. Wierzę w to , że będą dużym wzmocnieniem i wzmocnią rywalizację na pozycjach, na których mogą grać.
Przed wami ostatni etap przygotowań...
Mamy swój harmnonogram zajęć. Staramy się go realizować. Zawodnicy sumiennie biorą udział w zajęciach.
Wydaje się, że odrobiliście lekcję z zeszłego roku, kiedy to bardzo wolno wchodziliście w te przygotowania.
Oczywiście. Człowiek uczy się na błędach, aczkolwiek nie był to do końca nasz błąd. Rok temu w Drwini zmieniły się władze klubu. Przed wyborem zarządu ciężko było o pewne gwarancje. Dlatego też nie braliśmy zawodników w ciemno. Późno się obudziliśmy. Skutkowało to naszymi wynikami na jesień. Zimą wyciągnęliśmy wnioski i byliśmy bardzo aktywni na rynku transferowym. Już w marcu mieliśmy kadrę złożoną też z zawodników, których wcześniej sobie wytypowaliśmy jako wzmocnienia. Oczywiście teraz fakt, że mamy tutaj kilku potencjalnych nowych piłkarzy nie gwarantuje, że będziemy odnosić bardzo dobre wyniki. Pomaga jednak przygotować zespół na różne warianty gry w różnym składzie personalnym.