BKS – Sokół 2-3 (1-2)
Bramki: Mateusz Czernecki 8′, Jarosław Siwek 70′ – Łukasz Kulig 25′, Sergiusz Kostecki 27′, Damian Chudyba 81′
BKS: Krystian Jaszczyński -Krystian Lewicki, Mateusz Czernecki, Krzysztof Mazur, Dawid Grzyb – Michał Kaczmarczyk (81′ Hubert Grodowski), Jarosław Siwek, Arkadiusz Budzyn, Mateusz Klesiewicz (57′ Daniel Bukowiec) – Krzysztof Styrna, Sławomir Zubel.
Sokół: Marisuz Mucek – Marcin Rędzina (60′ Marek Kowalik), Mateusz Wawryka, Łukasz Kulig (71′ Mariusz Zabiegała), Paweł Knap (67′ Mariusz Czarny)- Tomasz Moneta, Sergiusz Kostecki, Rafał Ciesielski, Jakub Szumlański, Damian Chudyba (81′ Dawid Mularz) – Daniel Policht.
Na to spotkanie apetyty ostrzyli sobie zawodnicy, trenerzy oraz kibice BKS-u i Sokoła. Forma obu drużyn na wiosnę jest godna pozazdroszczenia przez inne zespoły IV ligi, dlatego też konfrontacja dwóch najlepiej punktujących na wiosnę zespołów budziła emocje powiększone o borzęcińską przeszłość Sławomira Zubla – obecnie trenera BKS Bochnia oraz sporej jeszcze grupy zawodników, którzy wraz z nim świętowali awans Sokoła do IV ligi, a następnie radość z utrzymania się w tej klasie rozgrywkowej.
Mecz lepiej rozpoczął BKS, który już w 8 minucie objął prowadzenie. Po raz kolejny bochnianie pokazali w tym spotkaniu, że stałe fragmenty gry są ich silną stroną. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, uderzając dwukrotnie – na raty – wykorzystał stoper Mateusz Czernecki. Szybko zdobyta bramka zmobilizowała gości, którzy bardzo dobrym ustawieniem, przesuwaniem formacji nie dawali gospodarzom możliwości do rozwinięcia skrzydeł. BKS nie mogąc poradzić sobie z płynnym rozegraniem od własnej bramki zmuszony był grać piłkę dłuższą. Tyle, że zwłaszcza w pierwszej połowie odbiór był domeną silniejszych fizycznie, bardziej doświadczonych zawodników Sokoła. Widoczne to było tak w środkowej strefie , a zwłaszcza w linii ataku, gdzie Daniel Policht odpierał kolejne ataki bocheńskich defensorów. Brak rozegrania piłki spowodował, że łatwiej było gościom odciąć od podań Sławomira Zubla uwikłanego w ciągłą walkę o górne piłki z rosłymi obrońcami Sokoła.
Wiele odebranych piłek dodawała pewności poszczególnym zawodnikom Sokoła, którzy coraz odważniej zaczęli wywierać presję na piłkarzy formacji defensywnej oraz pomocy gospodarzy. Ci zaczęli coraz częściej popełniać błędy, które pozwalały rywalom szybko przejąć piłkę i stwarzać zagrożenie po bramką Krystiana Jaszczyńskiego. Tak padły dwie bramki dla gości. Najpierw strata w środku pola Michała Kaczmarczyka spowodowała natychmiastowe przeniesienie akcji w okolice pola karnego BKS-u, gdzie Krzysztof Mazur sfaulował najlepszego zawodnika tego spotkania – Rafała Ciesielskiego. Dośrodkował na krótki słupek Mateusz Wawryka. Piłka szczęśliwie spadła pod nogi Łukasza Kuliga, który strzałem z czterech metrów umieścił piłkę w siatce.
Stracona bramka nie zmieniła tendencji jaka miała miejsce na boisku przy Parkowej. Coraz większą inicjatywę zyskiwał Sokół – nie poprzez kreowanie gry, ale szybkie rozbijanie chaotycznych prób gospodarzy i natychmiastowy kontratak. Zaledwie dwie minuty po stracie bramki, Jaszczyński musiał po raz drugi w tym meczu wyciągać piłkę z siatki. W 27 minucie błąd w rozegraniu popełnił Czernecki. Przejęta piłka trafiła do Sergiusza Kosteckiego, który sytuacyjnym strzałem z okolic 25 metra wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Do końca pierwszej połowy bochnianie nie potrafili poradzić sobie z mądrze i konsekwentnie grającym Sokołem.
Po zmianie stron BKS zagrał zdecydowanie lepiej niż przed przerwą, ale nie wystarczyło to do odniesienia zwycięstwa. Zawodnicy z Bochni zaczęli więcej biegać bez piłki zmuszając do jeszcze większego wysiłku borzęcinian. Powodowało to, że możliwe stało się dłuższe rozegranie piłki i włączenie się do akcji ofensywnych bocznych obrońców, którzy oskrzydlali defensywę gości. Gospodarze zyskali przewagę optyczną, ale dopiero w 70 minucie oddali celny strzał na bramkę Sokoła, który od razu przyniósł wyrównanie. Ponownie z rzutu rożnego dośrodkował Krystian Lewicki, a tym razem Jarosław Siwek strzałem z piątego metra uderzył w sam środek bramki. Strzał był na tyle silny, że dobrze dotychczas broniącemu Mariuszowi Muckowi futbolówka wyślizgnęła się z rąk i w całości przekroczyła linię bramkową.
Strzelona bramka wyraźnie dodała animuszu gospodarzom, którzy nie rezygnowali z ataków licząc na zdobycie zwycięskiej bramki. Cały czas jednak mieli problem ze sforsowaniem twardej defensywy zespołu Romana Ciochonia. Co więcej to Sokół dał gospodarzom jedno ostrzeżenie. W 78 minucie z dystansu huknął Mariusz Czarny, a lecącą w okienko bramki piłkę efektownie sparował Jaszczyński. Kolejnego już nie było. Tym razem piłkę na wysokości środka boiska stracił zbyt pasywny w tym meczu (w porównaniu do poprzednich występów) Kaczmarczyk. Kontratak wyprowadził świetnie Ciesielski, który zagrał prostopadle do Damiana Chudyby. Boczny pomocnik w pełnym biegu oddał strzał życia uderzając z ostrego kąta w okienko bramki, tuż przy dalszym słupku.
Bochnianie nie mieli już czasu na rozdrapywanie przyczyn straty gola, ale szukali odpowiedzi na strzał Sokoła. W 84 minucie błąd popełnili defensorzy gości i po raz pierwszy w tym meczu w dobrej sytuacji znalazł się Zubel, który uciekł Markowi Kowalikowi i oddał groźny strzał wybroniony przez Mucka. Im bliżej było końca meczu, tym ataki gospodarzy były przeprowadzane z coraz większą ilością zawodników. W 90 minucie gospodarze domagali się faulu w polu karnym na Dawidzie Grzybie oraz w 92 minucie za zagranie ręką jednego z zawodników Sokoła. W obu przypadkach gwizdek arbitra milczał wywołując wściekłość zawodników i kibiców gospodarzy.
Piłkę meczową mieli jednak miejscowi. W ostatniej, piątej minucie doliczonego czasu gry, kolejna akcja oskrzydlająca rozerwała defensywę gości. Dograna w pole bramkowe piłka trafiła w gąszcz nóg zawodników obu drużyn. Futbolówkę wywalczył jednak jeden z zawodników gospodarzy, który natychmiast uderzył ją w kierunku bramki. Na posterunku był jednak Mucek, który z trudem obronił swój zespół przed stratą punktów.
Bochnianie przegrywając z Sokołem cały czas pozostają na pierwszy miejscu w tabeli, ale ich przewaga nad Lubaniem zmalała tylko do jednego punktu. Drużyna z Maniów ma jednak jeszcze mecz zaległy do rozegrania. Sokół zdobywając komplet punktów przy Parkowej obronił swoją czwartą pozycję w tabeli.
Wyniki 27. kolejki:
mecze środowe:
BKS Bochnia 2-3 Sokół Borzęcin
GKS Drwinia 2-2 Tuchovia Tuchów
Sandecja II Nowy Sącz 2-0 polan Żabno
Glinik Gorlice 2-3 Lubań Maniowy
Barciczanka Barcice 6-0 KS Zakopane
Skalnik Kamionka Wielka 9-0 Ciężkowianka Ciężkowice
mecze czwartkowe:
LKS Szaflary – KS Tymbark 26 maja, 17:00
Poprad Rytro – Watra Białka Tatrzańska 26 maja, 17:00