BKS Bochnia – LKS Szaflary 7-1 (4-1)
Bramki: Sławomir Zubel 23′, 62′, Jarosław Siwek 32′, 40′, Krzysztof Styrna 34′, 56′, 87′ – Florian Kamiński 36′
Żółte kartki: Jaszczyński – Mularek
czerwona kartka: R. Antolak za uderzenie rywala.
BKS: Krystian Jaszczyński – Krystian Lewicki, Mateusz Czernecki, Krzysztof Mazur, Dawid Grzyb (46′ Daniel Bukowiec) – Arkadiusz Budzyn, Michał Kaczmarczyk, Mateusz Klesiewicz – Jarosław Siwek (65′ Patryk Górszczyk), Krzysztof Styrna – Sławomir Zubel.
LKS Szaflary: Wasyl Żuk – Bogusław Mularek, Maciej Strama, Dawid Hajnos, Jan Stanczak, Bartłomiej Bielański, Mateusz Jarząbek, Florian Kamiński (73′ Łukasz Szulc), Szymon Bierówka, Dawid Antolak, Radosław Antolak
Sobotni mecz BKS-u z z Szaflarami zapowiadał się bardzo ciekawie. Walczący o zwycięstwo w rozgrywkach BKS podejmował rozpaczliwie szukających punktów rywali z Szaflar. Sytuacja zespołu trenera Stanisława Budzyka była przed meczem trudna, żeby nie powiedzieć dramatyczna. Do 9 miejsca dającego utrzymanie Szaflary traciły 7 punktów. Tylko komplet punkt zdobytych w ostatnich pięciu spotkaniach dawał nadzieję temu zespołowi na końcowy sukces.
Trzeba oddać gościom, że na boisku lidera zagrali bardzo odważnie. Nawet wtedy, gdy wynik był dla nich już bardzo niekorzystny próbowali konstruować akcje zaczepne, które nierzadko robiły sporo zamieszania w defensywie gospodarzy. Akcja po której bramkę honorową (jak się później okazało) strzelił Florian Kamiński była najwyższej klasy i znamionuje zespół o sporych walorach ofensywnych. Skoro było tak dobrze, to dlaczego goście wyjechali z Bochni z bagażem aż 7 bramek? Największą bolączką Szaflar jest ich linia obronna wspomagana przez defensywnego pomocnika. Kwintet zawodników popełniał tak wiele błędów, które ofensywnie usposobionemu rywalowi, jakim był BKS, dawały raz po raz – jak na tacy – sytuacje pod bramką Wasyla Żuka.
Do przerwy bochnianie prowadzili 4-1. Wynik otworzył Sławomir Zubel, który wykorzystał indywidualny błąd defensora gości. Po niespełna dziesięciu minutach wynik podwyższył będący w bardzo wysokiej formie Jarosław Siwek. Pomocnik otrzymał prostopadłe zagranie od Krzysztofa Styrny i pewnie pokonał Żuka. Chwilę później gospodarze prowadzili już 3-0. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Zubel, który zagrał na głowę Styrnie, a ten szczęśliwie – przy pomocy słupka i pleców zawodnika gości, strzelił swoją pierwszą w tym spotkaniu bramkę. Nadzieje na nawiązanie walki dał rywalom Florian Kamiński, który sfinalizował w 36 minucie szybki, rozegrany na jeden kontakt kontratak gości. Okazały się one płonne. W 40 minucie po raz kolejny we znaki defensywie z Szaflar we znaki dał się Siwek, który w swoim stylu – balansem połączonym z dryblingiem – wymanewrował stoperów i mocnym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik do przerwy.
Po zmianie stron gospodarze zyskali jeszcze większą przewagę. Co rusz luki na skrzydłach wykorzystywali szybcy pomocnicy z Bochni – Mateusz Klesiewicz, Patryk Górszczyk oraz Michał Kaczmarczyk. W 50 minucie jeszcze rzutu karnego nie wykorzystał Daniel Bukowiec, który zmienił kontuzjowanego Dawida Grzyba, ale już w 56 minucie piątego gola dla BKS strzelił Styrna kończąc sytuację sam na sam z Żukiem po świetnym prostopadłym podaniu Kaczmarczyka. Pięć minut później padł najładniejszy chyba gol tego spotkania. Świetnie z narożnika pola karnego w kierunku przeciwległego rogu pola bramkowego zagrał Kaczmarczyk. Do piłki wyskoczył Sławomir Zubel uderzając głową kontrująco, wysoką parabolą, w samo okienko przy dalszym słupku bramki rywali. Ostatnią bramkę tego spotkania strzelił Styrna – kompletując hat-tricka – pakując piłkę z bliska po dośrodkowaniu wzdłuż pola bramkowego autorstwa Zubla.
Bochnianie bramek mogli strzelić jeszcze więcej, ale zbyt nonszalancko podchodzili do wymierzenia rywalowi kolejnych ciosów. Nie zmienia to w żaden sposób faktu, że pogrom jakiego zaznał LKS Szaflary był wynikiem sprawiedliwym i pokazywał różnicę potencjału obu drużyn.
Bochnianie do niedzielnego meczu Lubania z Barciczanką mają przewagę aż pięciu punktów nad zespołem z Maniów.