KS Zakopane – GKS Drwinia 1-1 (0-0)
Bramki: Kudelski – 60′ sam. – Kamil Stawiarski 80′
GKS: Piotr Przybyś – Tomasz Cygan, Wojciech Tomala, Bartłomiej Kudelski, Tomasz Rachwalski – Adrian Jastrzębski (60′ Michał Bajda), Wojciech Jurek, Kamil Rynduch, Łukasz Śliwa (43′ Infeanyi Nwachukwu), Kamil Stawiarski – Kamil Czajkowski (89′ Jakub Madej).
GKS Drwinia jako spośród zespołów z naszego regionu rozegrał mecz w ramach 26. kolejki IV ligi. Zadanie przed jakim stawał zespół Janusza Piątka wydawało się być stosunkowo łatwe. Oto przeciwnik, który do końca okresu przygotowawczego kompletował skład na to, aby z honorem spaść z ligi, który na wiosnę zdobył tylko cztery punkty, miał być łatwą przeszkodą i zarazem przetarciem przed niezwykle ważnym dla losów GKS meczu z Tuchovią. Gdyby drużyna z Drwini wygrała na Podhalu, w środowym meczu wystarczyłby jej remis, aby utrzymanie w lidze mieć na wyciągnięcie ręki. Stało się inaczej. Po słabszym występie GKS tylko zremisował, co bardzo komplikuje sytuację w tabeli drwinian.
Janusz Piątek, trener GKS: Zremisowaliśmy, ale ten punkt absolutnie nic nam nie daje. Po raz kolejny przeżywamy sytuację, kiedy to po wyjściu z tarapatów sami sobie robimy problemy. Co do meczu: przeciwnik nam nie zagroził zbytnio. Jedyny strzał jaki oddał miał miejsce w czwartej sekundzie spotkania zaraz po rozpoczęciu gry z połowy boiska. Do tego dwukrotnie groźnie nas kontrowali. Po raz kolejny my stworzyliśmy sobie wiele świetnych sytuacji strzeleckich, których nie wykorzystaliśmy. Kuriozalnie za to strzeliliśmy sobie bramkę samobójczą. W polu karnym było wówczas trzech naszych zawodników bez rywala. Po dwudziestu minutach odpowiedzieliśmy bramką wyrównującą. Stwarzaliśmy kolejne sytuacje, w których piłka gdzieś kozłowała po linii bramkowej, czy też interweniował bramkarz. Na pewno nie jestem zadowolony z postawy drużyny. Troszeczkę inny plan zakładaliśmy na to spotkanie. Nie wszyscy zrealizowali założenia przedmeczowe tak jak to sobie wyobrażałem. Część osób zawiodła w tak ważnym spotkaniu. Po raz kolejny musimy od zera próbować wydostać się spod kreski. Mamy jeszcze cztery spotkania. Mam nadzieję, że drużyna weźmie się w garść i nie będzie już autorem takich przykrych niespodzianek. Trzeba wziąć odpowiedzialność za to co robi się na boisku, więcej słuchać i realizować to, co sobie zakładamy przed meczem.