V liga. Lider wygrał mecz już w pierwszej połowie

737 0

Jadowniczanka Jadowniki – Orzeł Dębno 4-1 (3-0)
Bramki: Michał Żak 5′, Maciej Marcinów 13′, Tomasz Mól 27′, Michał Kulig 90’+3′ – Mateusz Hamowski 67′
Jadowniczanka: Mikołaj Gurgul – Rafał Chudoba, Filip Grzesik, Michał Kulig, Maciej Marcinów (65′ Bartosz Rojkowicz), Tomasz Mól (76′ Andrzej Stec), Artur Prokop, Piotr Rojkowicz (80′ Artur Świerad), Sławomir Rydz (55′ Daniel Kotarba), Rufin Wójtowicz, Michał Żak.
Orzeł: Paweł Urbański – Paweł Chrapusta (85′ Dawid Bączek), Mariusz Gicala, Mateusz Gurgul, Mateusz Hamowski, Jakub Kumorek (70′ Piotr Ślusarczyk), Sławomir Kural (69′ Kamil Bojdo), Mateusz Rylewicz, Damian Sowa (46′ Mateusz Witek), Andrzej Węgrzyn, Krystian Zdeb.

Mecze na inauguracje są zazwyczaj trudnym testem dla faworytów. Po tygodniach rozbratu z naturalną murawą przychodzi grać często na trudnych boiskach – mniej lub bardziej nierównych oraz grząskich. Nie zawsze umiejętności piłkarskie decydują o wyniku. W Jadownikach, mimo, że boisko nie prezentowało najwyższej formy, gospodarze pewnie pokonali Orła Dębno 4-1. O losach konfrontacji zadecydowała pierwsza połowa, w której drużyna grającego trenera Artura Prokopa była stroną zdecydowanie lepszą i w krótkim czasie – bo w niespełna pół godziny wbiła przeciwnikom aż trzy gole. Przegraliśmy pierwszą połowę w szatni. Wyszliśmy na pierwszą połowę bardzo przestraszeni. Prosiłem, aby tak nie było, ale to ciężko czasami zrealizować. Przespaliśmy zdecydowanie pierwszą połowę. Uczulałem chłopaków, że Jadowniczanka gra dobrze środkiem i przez ten środek straciliśmy większość bramek – powiedział po meczu trener dębnian – Robert Sakowicz.

W drugiej połowie gra wyrównała się. Kilka razy Orzeł wyprowadził groźne ataki, które powinny zakończyć się lepiej niż tylko uderzeniem na bramkę lub dośrodkowaniem w pole karne gospodarzy. Z kilku szans przyjezdni wykorzystali tylko jedną autorstwa Mateusza Hamowskiego. Myślę, że zasłużyliśmy na to, aby ten wynik wyglądał lepiej dla nas. Mogliśmy strzelić drugą bramkę. Karny w końcówce już o niczym nie decydował. Jestem zadowolony z tej połowy i jest to dla nas jakaś nadzieja na następne spotkania – dodał opiekun zespołu z Dębna. Bardziej odważna gra Orła powodowała, że mający spory zapas goli oraz bardzo mocny środek pola zespół z Jadownik miał więcej swobody w pierwszej linii, która regularnie zagrażała bramce Orła. Gospodarze, w składzie których zabrakło najlepszego strzelca – kontuzjowanego Grzegorza Barana – mimo kilku dobrych szans stworzonych po kombinacyjnych akcjach wykorzystali tylko tę ostatnią – z rzutu karnego, po której arbiter zakończył pojedynek.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *