– Prawdę powiedziawszy, o tym naprawdę trudno zapomnieć. Kolejny mecz, kolejne niepowodzenie… Ligowy słabeusz, kolekcjoner porażek, ekipa z ogona tabeli – te przykre określenia na pewno nie dodają drużynie otuchy, ale może w jakiś sposób – paradoksalnie – zadziałają na MOSiR mobilizująco. Drużyna grać potrafi, bo pokazała to w pierwszej części spotkania z Olimpem, tak więc nie ma co mówić, że beniaminek z Solnego Grodu skazany jest w tym sezonie na sromotną porażkę. Prawdą jest, że przez większą część wspomnianej pierwszej połowy meczu, ekipa z Grodkowa grała w osłabienie (siedem kar dwuminutowych Olimpu oznaczających czternaście minut gry w przewadze bochnian), ale najważniejsze, że gospodarzom udało się to po prostu wykorzystać. Pokazali wtedy twardą obronę, zanotowali kilka udanych przechwytów, a Jarek Gut w bramce także zrobił swoje i mocno wsparł drużynę swymi interwencjami.
Czego chcieć więcej? – Tylko tego, żeby taki poziom utrzymywany był przez 60 minut a nie tylko przez pół godziny meczu. W zasadzie to jest w tym sezonie główna bolączka bocheńskiej drużyny: jest dobra gra przez pewien okres czasu, a potem wystarczy pięć minut takiej gry by skutecznie zmazać to co pokazali chwilkę wcześniej. Czy to znaczy, że zespół wysiada kondycyjnie? – Trudno określić to jednoznacznie, gdyż należałoby wziąć pod lupę każdego gracza z osobna. Czasem jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że w tym stwierdzeniu tkwi jakieś ziarnko prawdy.
Kłopoty MOSiR-u to na pewno zajmowana w tabeli lokata, która w tym momencie jasno określa co się stanie z zespołem na koniec tegorocznych rozgrywek. Czy jest jakaś szansa żeby tego uniknąć? – W pierwszej kolejności trzeba po prostu wziąć się w garść i zacząć wygrywać. Łatwo się mówi siedząc i patrząc na zespół z wysokości trybun, ale cóż innego zrobić. Zadanie będzie tym trudniejsze, gdyż czternasta lokata i brak zwycięstw to w chwili obecnej niejedno zmartwienie szkoleniowca ekipy z Bochni. – W ostatnim meczu kontuzji stopy nabawił się Kacper Król, a wypadnięcie ze składu tego gracza to w zaistniałej sytuacji naprawdę spore osłabienie drużyny.
Czy są gracze, którzy mają taką „parę w łapie” by wziąć na swe barki chociaż częściową odpowiedzialność za zdobywanie bramek? – Jeśli tylko będzie wiara we własne możliwości, ale co najważniejsze – w grze pojawi się więcej luzu to naprawdę jest szansa na to, że coś dobrego w końcu stanie się udziałem MOSiR-u. Prawda jest taka, że ci potencjalni bocheńscy bombardierzy nie powinni się spinać, bo – gdy spojrzymy prawdzie w oczy – większość zespołów ligowych w tym sezonie traktuje ekipę z Solnego Grodu jako zespół, który zwyciężać kompletnie nie potrafi, gorzej już więc być nie może.
– Wielką pociechę sympatycy MOSiR-u mogą mieć jeszcze z Mateusza Nowaka, który przecież przed startem sezonu był typowany jako gracz do zdobywania bramek z drugiej linii, doświadczony Mateusz Zubik również powinien mocno wesprzeć ekipę w kolekcjonowaniu trafień. Czy kogoś jeszcze należałoby wymienić? – W zasadzie każdy z zespołu coś wnosi do gry i o tym zapominać nikt nie powinien, ale imiennie warto jeszcze przypomnieć o Pawle Lysym. – Na pewno chciałbym pochwalić Pawła Lysego, młodego zawodnika, który wszedł końcówce, nie bał się rzucić parę razy – mówił po spotkaniu z Olimpem, Mateusz Zubik. – Wiadomo, że jest jeszcze nad czym pracować, ale myślę, że jeśli będzie dużo trenował to będzie z niego dużo radości – dodał. I rzeczywiście, Paweł – może i nie zawsze był skuteczny, ale zademonstrował zagrania, na które naprawdę można było patrzeć z wielką aprobatą, jak chociażby zagranie z 49. minuty – podanie na koło do Mateusza Bujaka czy też pewny rzut z dziewiątego metra chwilkę później.
W składzie są więc gracze, którzy – grając na luzie – będą w stanie być mocnym oparciem zespołu. A jak będzie w kolejnym spotkaniu? – Zbyt wiele czasu na odpoczynek bochnianie nie mieli, ale nie ma sensu narzekać, bo przez ponad miesiąc zdążyli chyba od piłki ręcznej wystarczająco odpocząć. Czego można oczekiwać w konfrontacji z zespołem z Oławy? – W pierwszej rundzie, oławianie mocno nadszarpnęli pewność bocheńskiej ekipy. Pokonali MOSiR 27:20, a pierwsze skrzypce w zespole grał Krzysztof Górniak – nadal najskuteczniejszy zawodnik Moto-Jelcza (76 bramek w 14 spotkaniach).
– Zespół z Oławy wygrał to spotkanie zasłużenie, mimo że do pewnego momentu próbowaliśmy nawiązać walkę – mówił po tamtym meczu Ryszard Tabor. – Jednak później, poprzez swoją czasem niefrasobliwą grę, czasem nieskuteczną, mimo kilku pozytywnych i ciężko wypracowanych sytuacji, nie udało nam się zdobyć bramek. W tym momencie zaczęła się zarysowywać wyraźna przewaga zespołu z Oławy. Wykorzystali to, byli lepsi, skuteczniejsi w obronie, w ataku również. W obronie pokazali nam jak się gra na poziomie pierwszoligowym i w pewnych sytuacjach byliśmy właściwie bezradni – komentował wówczas szkoleniowiec MOSiR-u.
– Wiadomo więc co w pierwszej rundzie w meczu z ekipą z Oławy było rozegrane źle. Czas zapomnieć jednak o grzechach z przeszłości, wziąć się w garść i w najbliższym meczu zagrać na jednym poziomie przez sześćdziesiąt minut!
15. kolejka:
LKPR Moto-Jelcz Oława – MOSiR Bochnia
13 luty (sobota), godz. 17.00, Oława
MSPR Siódemka Legnica – MKS Olimpia MEDEX Piekary Śląskie
SPR Tarnów – SRS Czuwaj Przemyśl
MKS Piotrkowianin Piotrków Tryb. – KSSPR Końskie
KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. – MTS Chrzanów
KSZO Odlewnia Ostrowiec Św. – VIRET CMC Zawiercie
MKS Nielba Wągrowiec – UKS Olimp Grodków