W pierwszej części sezonu mecz z Wisłokiem nie był raczej jakąś specjalnie trudną przeprawą. Bochnianie w pierwszym secie rozkręcali się powoli, ale jak już weszli w swój rytm, to rywale nie mieli w zasadzie nic do powiedzenia. Mateusz Jarzyna bardzo dobrze spisywał się na rozegraniu, Konrad Stajer straszył rywala zagrywką, Jakub Zmarz perfekcyjnie ustawiał blok, a w ataku bochnianie mieli bardzo dobrze dysponowanego Dawida Koniecznego.
– Na pewno to spotkanie przebiegło dosyć spokojnie, nie tak jak nasze wcześniejsze mecze, oprócz nerwówki w tym pierwszym secie – mówił na gorąco po tamtym spotkaniu Dawid Konieczny. – W drugim i trzecim secie uzyskaliśmy przewagę już na początku i kontrolowaliśmy ten mecz. Wiadomo, zdarzały się tez przestoje, ale udawało nam się robić przejścia i wychodziliśmy z nich dosyć szybko. Trzeci set to set już praktycznie bez historii: pierwsze piłki pozwoliły nam odskoczyć, a później kontrolowaliśmy wynik i wygraliśmy całe spotkanie. Udało się nam zgarnąć trzy punkty, bardzo ważne trzy punkty – ocenił wspomniany mecz atakujący Contimaxu. Czy tym razem będzie podobnie i skończy się na szybkim meczu zakończonym wynikiem 3:0 korzystnym dla ekipy MOSiR-u?
W ostatnim spotkaniu, jakie bochnianie rozegrali na drugoligowych parkietach, wcale nie było tak wesoło jak w tym meczu z pierwszej rundy z Wisłokiem. Do Bochni zawitały Karpaty i przez większą część spotkania wydawało się, że to ekipa z Krosna świętować będzie fantastyczne zwycięstwo. A jednak, bocheńscy miłośnicy thrillerów – jak już w przeszłości nie raz można było określić graczy Contimaxu – postanowili pobawić się z rywalem w kotka i myszkę. Może i myszce udało się uciec w pierwszym secie, w drugim także była lepsza, ale już w trzeciej partii skończyła się jej beztroska.
Krośnieńska zagrywka, którą bochnianie zostali – mówiąc wprost – po prostu zdemolowani, już nie czyniła tak wielkich szkód w szeregach gospodarzy, a i na atak karpackich siatkarzy znalazł się skuteczny sposób. Bochnianie odrodzili się w trzeciej odsłonie tego spotkania, doprowadzili do tie breaka i w nim także zwyciężyli.
– Pochwała dla chłopaków za wiarę, że da się podnieść w sytuacji, która wygląda na kompletnie przegraną – mówił po tym meczu na łamach mosir.bochnia.pl, Robert Banaszak. – Myślę, że ta świadomość może zaprocentować na przyszłość – podkreślił szkoleniowiec Contimaxu. Oby tylko w najbliższym spotkaniu zwycięstwo przyszło bochnianom łatwo, a nie po takim horrorze jak w meczu z drużyną z Krosna. Patrząc na lokaty obu zespołów w ligowej tabeli – drugie miejsce MOSiR-u i przedostatnie miejsce Wisłoka, to raczej zespół ze Strzyżowa powinien się obawiać, że bochnianie – drugi raz w tym sezonie – zafundują mu siatkarski horror. Jak będzie naprawdę?
Mecze 17. kolejki:
Wisłok Strzyżów – MOSiR Bochnia
LKPS Pszczółka Lublin – PZL Sędziszów
Neobus Niebylec – Avia Świdnik
AKS V LO Rzeszów – TSV Sanok
Karpaty Krosno – Błękitni Ropczyce
Fot. Joanna Dobranowska