Piłka ręczna. Tomek zrobił show, ale MOSiR nadal bez punktów

648 0

Czy to aby na pewno hala w Bochni? – To pytanie zadawali sobie zapewne co poniektórzy kibice, którzy zdecydowali się zobaczyć na żywo derby Małopolski. Dlaczego? – Bo takiego dopingu już dawno w Solnym Grodzie nie było – dopingu fanów ekipy gości – żeby była jasność. „MTS – tylko zwycięstwo! Gramy u siebie!” – takie donośne wołanie niosło się nie tylko po trybunach, ale przede wszystkim docierało do parkietu, a konkretnie do narządu słuchu biegających bo bocheńskim parkiecie graczy z Chrzanowa. Zresztą, jeśli ktoś nie słyszał jaką wrzawę potrafiła zrobić niewielka grupa fanatycznych kibiców MTS-u to chyba faktycznie (nie obrażając nikogo) musiał mieć ten ktoś poważne kłopoty ze słuchem. Ten wrzask nie osłabił jednak w żaden sposób reprezentantów MOSiR-u – tak przynajmniej wyglądało to po pierwszej akcji. Na bramkę Marcina Janasa błyskawicznie odpowiedział jednak Marcin Skoczylas, a Kamil Kirsz wyprowadził swą ekipę na wynik 1:2. Bochnianie grali zdecydowanie zbyt długo w ataku pozycyjnym, a to przeciąganie momentu oddania rzutu okazywało się dla nich tragiczne w skutkach. Inna rzecz, że zbyt szybkie inicjatywy rzutowe także nie kończyły się dla podopiecznych Ryszarda Tabora zbyt szczęśliwie.

Jak to się zwykło w sporcie mówić – niewykorzystane sytuacje się mszczą, ale o ile zmarnowanych akcji bochnianie już kilka mieli na koncie, o tyle – chociażby w dwudziestej minucie, jeszcze nie w pełni doświadczyli oni zemsty ze strony przeciwnika (rezultat 5:8). – Jestem mocno zawiedziony tym, że nie udało nam się zdobyć punktów na swoim terenie w meczu z Chrzanowem – powiedział Ryszard Tabor. – Powodem tego była przede wszystkim słaba skuteczność – wręcz fatalna. Wypracowane w niektórych momentach bardzo dogodne sytuacje nie zostały zamienione na bramki, podobnie jak w kilku wcześniejszych meczach. Niestety pojawiały się też niecelne podania do ataku szybkiego, które mogły nam otwierać drogę do bramki i co bardzo boli, od razu byliśmy za takie zagrania karceni – wyliczał szkoleniowiec MOSiR-u.

Rywalowi też zdarzały się pomyłki, ale on przynajmniej nie marnował kontr na potęgę, tak jak czynili to bochnianie. No chyba, że zlekceważył bocheńskiego bramkarza, to wtedy rzeczywiście kolejne bramki nie wpadały na konto MTS-u. Tomek Węgrzyn niejedne gromkie brawa zebrał w tym spotkaniu po swych interwencjach, a niski wynik w tym meczu to także i jego zasługa. Zresztą golkiper MTS-u, Marcin Górkowski także pokazał na co go stać. Pierwsze minuty drugiej połowy należały jednak zdecydowanie do bocheńskiego „bramkarza-murarza”. Tomek szczelnie zamurował bocheńskie okienko i rywal wcisnął w nie piłkę, dopiero po pięciu minutach przepełnionych próbami i błędami. Szkoda tylko, że bocheńska ofensywa w tej fazie spotkania nie mogła się pochwalić skutecznością. Generalnie rzecz biorąc, bochnianie nie mieli w tym meczu atutów w ataku. Gra obronna w ich wykonaniu wyglądała już zdecydowanie lepiej, ale samą obroną spotkań się nie wygrywa, bo na zwycięstwo trzeba zapracować trafieniami. Niestety, skutecznych rzutów bochnian było tyle co kot napłakał… – Przegraliśmy to spotkanie różnicą czterech bramek, a czystych sytuacji, z których na sto procent powinny paść bramki mieliśmy około ośmiu, dziesięciu. A jak nie na sto procent to na pięćdziesiąt, czyli to jest pięć bramek oznaczających albo remis, albo zwycięstwo jedną bramką – snuł swoje przypuszczenia co do możliwego scenariusza tego spotkania trener MOSiR-u.

Taki niski wynik jest spowodowany nie tylko dobrą grą drużyny z Chrzanowa, ale również dobrą grą naszą i naszego bramkarza w obronie – mówił z kolei Wiktor Budziosz. – Tomek bardzo nam dzisiaj pomógł, ale nie umieliśmy wykorzystać naszych sytuacji i zamienić ich na bramki. Dlatego dzisiaj przegraliśmy – podsumował skrzydłowy bocheńskiej drużyny. I rzeczywiście, każda kolejna minuta potwierdzała tylko wspominane już stwierdzenie o tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Gdy ręka Jakuba Spiesznego nieco minęła się z lecącą piłką, rywale wiedzieli co z tym kulistym obiektem uczynić. Gdy Adrian Najuch nie trafił z rzutu karnego, a Filip Pach w tej samej akcji nie dobił bramkarza gości z lewego skrzydła, przeciwnicy również doskonale widzieli jak udanie skontrować…

W 45. minucie na tablicy świetlnej widniał wynik 12:15 i bochnianie naprawdę mieli swoje szanse na poprawę rezultatu i pierwsze w tym sezonie punkty. I wtedy w pełni ukazał się kibicom obraz potyczki derbowej. Szał na trybunach, szał na parkiecie – tak należałoby ocenić akcję z 46. minuty, kiedy to z „uścisku” Krzysztofa Więcka z Kamilem Kirszem zrodziła się dwuminutowa kara i dla jednego i dla drugiego zawodnika. Kłopot MTS-u polegał jednak na tym, że była to trzecia kara Kirsza, a ten bynajmniej nie miał ochoty akceptować takiej decyzji. Gdy na parkiet wkroczył delegat ZPRP, nie było już jednak szans na jakiekolwiek dyskusje. Szansa na wyrównanie MOSiR-u i wyjście na prowadzenie nadal była, ale niestety nadzieja na dobry wynik prysła jak bańka mydlana. – Z takimi kontrami, jakie pokazali kibicom, bochnianie niestety daleko nie zajadą. – Bochnia przegrała i jest w bardzo ciężkiej sytuacji. Mam jednak nadzieję, że zdobędzie jakieś punkty i utrzyma się w tej pierwszej lidze – powiedział tuż po spotkaniu Marcin Górkowski, bramkarz MTS-u. Tą nadzieją nadal żyją na pewno bocheńscy kibice, choć patrząc na kolejne wyniki MOSiR-u, sympatykom tej drużyny z całą pewnością nie przychodzi to łatwo.

MOSiR Bochnia – MTS Chrzanów 17:21 (8:12)

MOSiR: Węgrzyn, Gut – Bujak 3, Najuch 3, Imiołek 2, Król 2, Nowak 2, Spieszny 2, Budziosz 1, Janas 1, Kozioł 1, Janus, Pach, Więcek.
Kary: 14 min.
Karne: 3/4.

MTS: Górkowski, Gil – Skoczylas M. 5, Cupisz 3, Kirsz 3, Orlicki 3, Bednarczyk 2, Sieczka 2, Skoczylas D. 2, Jędrzejczyk, Kowal, Madeja, Stroński, Żydzik.
Kary: 16 min.
Czerwona kartka: Kamil Kirsz (46 min. – z gradacji kar)
Karne: 1/3.

Sędziowali: Miłosz Lubecki oraz Mateusz Pieczonka.
Delegat ZPRP: Ireneusz Szumański.
Widzów: 360.

Wyniki pozostałych spotkań 10. kolejki:
UKS Olimp Grodków – SRS Czuwaj Przemyśl 33:28 (14:14)
Nielba Wągrowiec – Olimpia Piekary Śląskie 31:35 (14:17)
KSZO Odlewnia Ostrowiec Św. – LKPR Moto-Jelcz Oława 29:29 (12:11)
Ostrovia Ostrów Wlkp. – Siódemka Miedź Legnica 28:23 (13:13)
Piotrkowianin Piotrków Tryb. – SPR Tarnów 35:26 (17:11)

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *