Widziałem, że rozdawał pan dzieciakom autografy oraz pozował do wspólnych zdjęć. Starcza do tego cierpliwości?
Zdarzało się więcej, zwłaszcza podczas wyjazdów z klubu do szkółek piłkarskich. Tutaj nie trzeba jakiejś cierpliwości. To dla mnie bardzo miłe odczucie, myślę, że jest i podobnie dla tych chłopaków. Gdy byłem małym chłopcem było dla mnie wielkim wydarzeniem, gdy na nasze zajęcia przychodził zawodnik pierwszej drużyny, seniorskiej – to zawsze się miło wspominało.
Jak pan zaczął grać w piłkę? Szkółka, klub, podwórko?
Podwórko – było to zajęcie, które wykonywało się cały czas. W czasach szkolnych zostawaliśmy po lekcjach i graliśmy z kolegami. W wieku 5-6 lat poszedłem na pierwszy trening szkółki piłkarskiej Wisły Kraków. Od tamtego momentu do dzisiaj, do wieku 23 lat jestem cały czas w Wiśle.
Dzieciaki widząc pana widzą Wisłę Kraków. Z pewnością wielu z nich chciałoby w przyszłości zagrać z „Białą Gwiazdą” na piersi. Co muszą zrobić, aby dojść do takiego poziomu?
Oprócz talentu trzeba wiele pracy. Wierzę, że kilku chłopaków stąd uda się w przyszłości uda się dojść do większych klubów. W rozgrywkach małopolskich, na różnym szczeblu są skauci, którzy wypatrują w rozgrywkach młodzieżowych utalentowanych zawodników. Liczę na to, że kilku chłopców biorących udział w tym turnieju zostanie dostrzeżonych.