Zaczęło się naprawdę dobrze, bo jeszcze do niespełna piątej minuty na tablicy świetlnej widniał wynik remisowy. Ten rezultat obustronnie identyczny był jednak jedynym pozytywnym wynikiem, na który było stać bochnian w tym spotkaniu. Wraz z każdą kolejną minutą gospodarze coraz bardziej podkręcali tempo, a gracze MOSiR-u momentami nie byli w stanie po prostu zrobić nic. Mnożyły się błędy, mnożyły się niedokładności – chyba trudno zliczyć te wszystkie niedociągnięcia w grze bochnian. Najdoskonalej można to opisać jednym słowem: tragedia. Po pierwszej połowie podopieczni Ryszarda Tabora tracili już do rywala dziewięć bramek, ale jak się miało okazać po przerwie – to był dopiero początek bocheńskiego dramatu.
– Przeciwnik nie stanął na wysokości zadania, my zagraliśmy dobrze i w ataku i w obronie – no i stąd taki wynik. Wykorzystaliśmy wprawdzie nie wszystkie sytuacje, ale wynik jest do przodu – komentował na gorąco dla portalu wlkp24.info Ksawery Gajek, rozgrywający Ostrovii. – Jak się więc okazuje, wynik mógł być jeszcze bardziej okazały – patrząc z punktu widzenia KPR-u, ale gospodarze nie wykorzystali wszystkich swych szans. Już taki rezultat końcowy po prostu przeraża bocheńskich kibiców, a co dopiero myśleć o tym, że przeciwnik naprawdę nie raz w tym meczu się pomylił…
Po przerwie żaden cud się nie wydarzył i bochnianie nie odrodzili się jak feniks z popiołów. Nagrzani do czerwoności zawodnicy Ostrovii wykrzesali z siebie kolejne pokłady energii i tak pobudzeni – z jeszcze większym impetem uderzyli na bramkę MOSiR-u. Raz za razem piłka wpadała w bocheńskie okienko, a defensywa małopolskiej drużyny jakby nie istniała. Zresztą jej ofensywa też nie miała się najlepiej. Nie można tego było powiedzieć o szykach KPR-u, bo ekipa z Ostrowa Wielkopolskiego miał swoją wielką szansę na rozgromienie przeciwnika. Szansę na pomoc w tym pogromie dostali nawet juniorzy, którzy nie mieli jeszcze okazji pokazać się na pierwszoligowych parkietach w tegorocznych rozgrywkach. – Nie żałował mocy przy swych rzutach Ksawery Gajek, nie pozostawał w tyle także Jakub Tomczak. Obaj zawodnicy zdobyli w tym meczu 16 bramek, co stanowiło niemal połowę całego dorobku graczy KPR-u w tym meczu. Każda kolejna akcja była dla bochnian coraz bardziej przygnębiająca. Rywal odpływał coraz dalej aż w końcu pozostawił bochnian w morzu łez.
– Umówiliśmy się, że mamy dzisiaj stracić tylko 20 bramek, no i tak się stało, że straciliśmy tylko 20 tych bramek. Troszeczkę szkoda niewykorzystanych sytuacji, które były i które trochę martwią na przyszłość, bo dzisiaj przeciwnik nie postawił nam zbyt wysoko poprzeczki – ocenił spotkanie trener Ostrovii, Krzysztof Przybylski. Przy wyniku 38:20, szkoleniowiec KPR-u martwi się o niewykorzystane sytuacje, aż strach pomyśleć ile powodów do zmartwień ma teraz opiekun MOSiR-u…
KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. – MOSiR Bochnia 38:20 (19:10)
KPR: Adamczyk, Marciniak 1 – Tomczak 9, Gajek 7, Kuśmierczyk 6, Łyżwa 4, Staniek 3, Śliwiński 2, Wojciechowski 2, Stempniak 2, Piosik 1, Krzywda 1, Kierzek, Klara.
Rzuty karne: 2/3
Kary: 10 minut
MOSiR: Gut, Węgrzyn, Obroślak – Król 4, Kozioł 3, Pach 3, Spieszny 3, Zubik 3, Imiołek 2, Lysy 1, Najuch 1, Janas, Wolnik.
Rzuty karne: 3/4
Kary: 12 minut
Wyniki pozostałych spotkań (nie wszystkie zostały jeszcze rozegrane):
SPR Tarnów – Nielba Wągrowiec 32:28 (16:16)
Siódemka Miedź Legnica – UKS Olimp Grodków 30:28 (16:14)
LKPR Moto-Jelcz Oława – Viret CMC Zawiercie 35:27 (17:12)
Olimpia Piekary Śląskie – MTS Chrzanów 43:21 (23:10)
Źródło: Inf. własna/wlkp24.info