Bochnianie szykują się na Ostrovię: Cuda się zdarzają, ale to praca przyniesie efekty

643 0

Bochnia walczy, ale przychodzi w spotkaniach taki moment, kiedy Bochnia chyba po prostu nie ma siły żeby tę walkę kontynuować. To, że drużyna przejawia w ogóle jakiekolwiek chęci urwania rywalom punktów to naprawdę bardzo dobry znak. Problem pojawia się jednak wraz z momentem, w którym reprezentanci MOSiR-u jakby tracili zdolność do poprawnego analizowania zachowań boiskowych swoich i swoich rywali, patrząc na nie z punktu widzenia przedmeczowych ustaleń i z punktu widzenia istniejącej sytuacji meczowej. W ostatnim meczu z Czuwajem, Maciej Kubisztal wcale nie spieszył się z powrotem do obrony, a ten fakt powinni starannie wykorzystać podopieczni trenera Tabora. Nie wykorzystali tego jednak i filar przemyślan pojawiał się przed bocheńskim polem bramkowym w odpowiednim momencie i skutecznie uniemożliwiał gospodarzom przeprowadzenie skutecznej akcji ofensywnej.

Nie próbowaliśmy gry ze zmianami miejsc, graliśmy zbyt statycznie, a jak już doprowadziliśmy do pozycji rzutowej to bramkarze z Przemyśla potrafili te piłki obronić – mówił po meczu z Czuwajem Ryszard Tabor. W tym spotkaniu bochnianie „popłynęli” około 40 minuty meczu, więc jak na ich wcześniejsze „popisy” całkiem nieźle. Biorąc przykładowo pod lupę mecz w Ostrowcu Świętokrzyskim, kiedy trener Tabor już w dwudziestej minucie meczu mógł z niedowierzaniem przyglądać się poczynaniom ekipy, z którą przyjechał, ta 40. minuta to wynik naprawdę nienajgorszy. – Od 20 minuty pierwszej połowy zupełnie nie poznawałem swojego zespołu. Nie wiem czy to było spowodowane bardzo dobrą grą w obronie ostrowieckiego zespołu, ale w wielu sytuacjach popełnialiśmy błędy własne, czyli powtarzały się nasze grzechy z poprzednich spotkań – błędy chwytu, podania, przegrywane sytuacje „jeden na jeden” – mówił wtedy zszokowany szkoleniowiec MOSiR-u. Dla MOSiR-u byłoby lepiej gdyby takie nagłe „zaćmienie” nie przytrafiło im się w czasie spotkania z KPR Ostrovią. Tym bardziej, że Odlewnia, która tak brutalnie sprowadziła na ziemię bochnian w 5. kolejce jest jedynym zespołem, ktory zdołał wyrwać drużynie z Ostrowa Wielkopolskiego dwa oczka. Ostrovia przegrała z Odlewnią 30:35, Odlewnia bez żadnych trudności rozprawiła się z bochnianami pokonując ich 39:27… MOSiR chyba naprawdę powinien zacząć liczyć na cud.

Cuda się zdarzają, ale jak narazie owe cudowne przypadki skrzętnie omijają zespół z Bochni. W pierwszym meczu mieli spore szanse żeby wygrać i ten sezon otworzyć zwycięstwem, ale przegrali różnicą jednej bramki. Potem posypała się lawina błędnych zagrań, nieskutecznych rzutów, a mówiąc najogólniej – pojawił się spory problem z płynną grą w szczypiorniaka. Bochnianie mieli udowodnić, że mimo iż przypięty jest do nich status beniaminka, to nie będą w tegorocznych rozgrywkach chłopcami do bicia. Jak narazie i to drugie określenie w pełni odzwierciedla sytuację w jakiej się znaleźli. Czy jest szansa na to, że bochnianie w cudowny sposób odrodzą się jak feniks z popiołów? Patrząc na to, że od startu sezonu minął już grubo ponad miesiąc, wszelkie odsuwania momentu powrotu do gry na pełnych obrotach przez 60 minut, nie mogą zwiastować niczego dobrego. Sympatycy bocheńskiej piłki ręcznej tak cieszyli się z powrotu do ich rodzinnego miasta szczypiorniaka w wydaniu pierwszoligowym, ale jak narazie – delikatnie mówiąc – nie mogą mieć powodów do zadowolenia. Czy najbliższa sobota pokaże chociaż jakiś mały postęp w systemie gry MOSiR-u?

Musimy się wziąć do roboty – mówił po meczu z Czuwajem Filip Pach. Jeżeli bochnianie tego nie zrobią to z każdym kolejnym meczem będzie tylko gorzej. Nie chodzi tutaj bynajmniej o snucie pesymistycznych wizji i zaszczepianie w sercach kibiców ziarna zwątpienia, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: teraz albo nigdy – czas na krok do poprawy gry. Poprawa nie przyjdzie na dźwięk pstryknięcia palcami – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale pewne zmiany muszą zostać wprowadzone w życie i to szybko. Jeszcze przed sezonem Ryszard Tabor mówił o szansach na dobre wyniki w tegorocznych rozgrywkach. – Ważna będzie dyspozycja dnia – jeżeli zagramy na swoim dobrym i bardzo dobrym poziomie to jesteśmy w stanie zyskiwać punkty i na to liczę, bo tylko w tych okolicznościach możemy coś osiągnąć. Natomiast jeżeli będziemy grać przeciętnie albo słabo to nie mamy żadnych szans – zaznaczył wtedy trener. Od tego momentu minęło już sporo czasu i Bochnia nadal zamyka pierwszoligową tabelę. – Panowie, czas wkroczyć na boisko i pokazać, że w piłkę ręczną nie gracie od tygodnia – chciałoby się powiedzieć rezprezentantom bocheńskiego klubu.

Los postawił teraz na drodze bochnian ekipę niezwykle mocną. KPR Ostrovia to drużyna doskonale znana w świecie polskiej piłki ręcznej. To tam pierwsze kroki stawiali na parkiecie wielokrotni reprezentanci Polski, na czele z braćmi Lijewskimi czy chociażby Bartłomiejem Jaszką. Szkolenie młodzieży w Ostrovii nadal ma się dobrze, a teraz gdy stery drużyny przejał Krzysztof Przybylski, sympatycy tego zespołu liczą, że ekipa z Ostrowa Wielkopolskiego faktycznie zaistnieje w pierwszej lidze. Pomóc ma jej w tym Mariusz Kuśmierczyk, który jak narazie przewodzi klasyfikacji strzelców (w sześciu spotkaniach 41 bramek), ale inni gracze także z chęcią szturmują bramkę przeciwnika. Krzysztof Łyżwa (34 trafienia) i Jakub Tomczak (30 bramek) to także zawodnicy, na których bochnianie będą musieli niezwykle uważać. Jak wypadnie ekipa z Solnego Grodu w starciu z wiceliderem tabeli? – Odpowiedź na to pytanie w sobotni wieczór.

Spotkania 7. kolejki:
KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. – MOSiR Bochnia (godz. 17.00, Hala sportowa przy Gimnazjum nr 4 w Ostrowie Wielkopolskim)
MKS Piotrkowianin Piotrków Tryb. – KSZO Odlewnia Ostrowiec Św.
SPR Tarnów – MKS Nielba Wągrowiec
MSPR Siódemka Legnica – UKS Olimp Grodków
LKPR Moto-Jelcz Oława – VIRET CMC Zawiercie
MKS Olimpia Piekary Śląskie – MTS Chrzanów
SRS Czuwaj Przemyśl – KSSPR Końskie

pr po 6k

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *