– Jak to zwykle bywa – u gości gra się ciężko pierwszego seta, co było widać i co gospodarze wykorzystali – przyznał otwarcie Piotr Maj. – Mieliśmy problemy z przyjęciem i z grą na siatce. Chłopcy się jednak oswoili po pierwszym secie i gra wyglądała już o wiele lepiej – ocenił trener Avii. Drużyna ze Świdnika jeszcze w zeszłym sezonie rozgrywała swoje mecze na parkietach pierwszej ligi, ale zanotowała spadek do niższej klasy rozgrywkowej, a wraz z tym spadkiem drużynę nawiedziła cała lawina nieszczęść. Skład trzeba było budować niemal od początku, a kwestie organizacyjne też pozostawiają wiele do życzenia. Mimo wszystko, świdniczanie pokazali, że w siatkówkę grać potrafią i pomijając pierwszą partię sobotniego meczu, w drugim i trzecim secie przypomnieli o tym bochnianom.
– Zagraliśmy świetnie pierwszego seta – do połowy był on w miarę równy, ale później odskoczyliśmy – wypracowaliśmy sobie spokojną przewagę i można powiedzieć, że zagraliśmy to co mieliśmy zagrać – ocenił partię otwierającą spotkanie Robert Banaszak. – Od drugiego seta – jak to zwykle u nas bywa – ciężko jest nam utrzymać koncentrację przez cały mecz. Ta koncentracja spadła i zaczęliśmy popełniać więcej błędów – w tym pierwszym secie tylko trzy błędy, więc to co sobie zakładaliśmy zrealizowaliśmy. W tym drugim secie było tych błędów już osiem i to w sytuacjach, w których nie mieliśmy ich prawa popełnić, czyli głównie w atakach z piłek sytuacyjnych. Trzeba przecież przeciwnikowi utrudnić zadanie, a nie samemu oddawać punkty – skomentował trener MOSiR-u.
Bocheńscy siatkarze bez wątpienia popełniali błędy i w zasadzie chyba tylko dzięki temu, że rywal nie należał do najgroźniejszych – te zmarnowane sytuacje nie zemściły się na zespole Contimaxu.
– Pojawiły się u nas szkolne błędy – przebicia, albo raczej dogrania na drugą stronę siatki – i takie piłki były w drugim secie trzy, jeśli dobrze liczyłem. Z tego wynikały problemy, mecz się zrobił wyrównany i to zupełnie niepotrzebnie. W trzecim secie fajnie uzyskaliśmy przewagę, ale znów zrobił się taki problem jaki pojawił się w pierwszym meczu z Niebylcem. Błąd sędziowski – i u nas jest nagle paraliż i tracimy przez to cztery punkty z rzędu zamiast spokojnie sobie grę ułożyć, wyprowadzić akcję i wyjść z tego ustawienia – wyliczał mankamenty w grze swej drużyny trener Banaszak. – Mamy nad czym pracować, zwłaszcza jeżeli chodzi o utrzymanie poziomu gry przez cały mecz. Pojawił się też u nas problem z przyjęciem zagrywki, która wcale nie była mocna, a gdzieś tam uciekała i nie mogliśmy wyprowadzić szybkich akcji. Myślę że wynika to ze słabej koncentracji. Daliśmy się ugryźć i była wyrównana walka. Na szczęście – ważne, że jest wynik jaki jest – mamy trzy punkty po tym zwycięstwie i z tego należy się cieszyć – podsumował Robert Banaszak.
Wyniki spotkań 3. kolejki:
Contimax MOSiR Bochnia – Avia Świdnik 3:0 (25:14, 25:22, 25:23)
TSV Sanok – PZL Sędziszów 3:0 (25:13, 25:17, 25:18)
KS Błękitni Ropczyce – LKPS Lublin 3:2 (25:20, 21:25, 17:25, 25:23, 15:9)
AZS PWSZ Karpaty KHS Krosno – KS SMS Neobus Raf-Mar Niebylec 3:2 (25:23, 24:26, 25:22, 23:25, 15:10)