Bramka na 1:0 z rzutu karnego – były nerwy przed tym strzałem?
Marcin Motak: Zawsze rzut karny to jest loteria. W ostatnim czasie wykonujemy przed meczem rzuty karne – kto się nie pomyli ten strzela w trakcie meczu. Na razie mi się to udaje więc wychodzę zwycięsko z tych pojedynków. Mogę powiedzieć, że zrobiłem co do mnie należało. Nerwy są zawsze.
W drugiej połowie Drwinia zaatakowała was mocniej i popełniliście kilka błędów, które pachniały bramką.
Zgadza się, jednak takich klarownych sytuacji drużyna Drwini nie miała; owszem zagęściła trochę środek pola i my niepotrzebnie się cofnęliśmy ale druga bramka uspokoiła mecz.
Powoli chyba linia obrony się u was klaruje?
Wiadomo, że linia obrony to jest taka specyficzna pozycja na boisku i dobre zgranie się zawodników czy niemalże „znanie się na pamięć” bardzo pomaga. Im dłużej będziemy grać ze sobą tym bardziej scementujemy. Wiadomo, że szkoda Michała Ruchałowskiego – to był doświadczony zawodnik, który wnosił dużo spokoju w liniach defensywnych. Myślę jednak, że młodzież, która wyszła prezentuje się całkiem dobrze i będzie dobrym materiałem na zawodników.