„Pierwsza liga, pierwsza liga – MOSiR Bochnia!” – rozpoczął intonować w czasie drogi powrotnej z Rudy Śląskiej Kacper Król. „Druga liga świetna sprawa, ale pierwsza też ciekawa!” – wtórowali mu koledzy. 11 kwietnia 2015 roku, wesoły pojazd wyruszył z Rudy Śląskiej obierając kierunek „Bochnia”. Zmęczeni, ale szczęśliwi, „obciążeni” dodatkowym bagażem w postaci pucharu zwycięzców. Ale kto by takiego ciężaru nie chciał dźwigać? – Wygrana nad śląskim Grunwaldem dała bochnianom puchar, a wraz z nim zapewniła awans do pierwszej ligi!
Jak bochnianie drugą ligę podbili?
Hala sandomierskiej Wisły, 4.10.2014.
Zespół prowadzony przez Ryszarda Tabora próbuje walczyć, ale osiąga różnorakie rezultaty. Jedne rzuty są celne, inne raczej trudno rozpatrywać w jakichkolwiek pozytywnych kategoriach. Niedokładność w ofensywie, nieszczelność w szykach obronnych… – Bochnianie przegrali z Wiślakami różnicą trzech bramek, ale z nawiązką zrehabilitowali się swym kibicom za tę porażkę.
Kolejne sześć spotkań to spotkania zwycięskie, a krakowskiej Wandzie – jako pierwszej, bochnianie zawrócili w głowie. Potem był MKS Biłgoraj, świętokrzyska Politechnika, Orzeł Przeworsk, kieleckie Vive i sosnowieckie Zagłebie. – W każdym z tych spotkań bochnianie odnosili zwycięstwo, ale mimo iż wynik był niejedokrotnie naprawdę wysoki, a liczba rzuconych bramek tylko to potwierdzała, to gra chłopców z Solnego Grodu wyglądała już różnie. Trzeba jednak przyznać, że w piłce ręcznej dodatkowych punktów w tabeli za styl nie przyznają, więc każdy kolejny mecz „do przodu” cieszył.
Cieszyć mogli się bochnianie także na zakończeniem pierwszej rundy rozgrywek, bo mimo iż w kolejce zamykającej pierwszą część sezonu nie grali, to rywale byli na tyle pomocni, że sprawili ekipie MOSiR-u niespodziankę. Wyniki spotkań zespołu z Rudy Śląskiej, a także ekipy Zagłębia Sosnowiec, pozwoliły podopiecznym trenera Tabora na ponowne zajęcie pierwszego miejsca w tabeli. Wprawdzie MOSiR miał taką samą ilość punktów jak zespoły zajmujące miejsca tuż za nim, niemniej jednak o tym, że to bocheńska drużyna zasiadła na fotelu lidera, zadecydował korzystny dla MOSiR-u stosunek bramek. A tych bramek w tegorocznych rozgrywkach, bochnianie rzeczywiście zdobywali masę.
Masa bramek, masa punktów w tabeli i masa radości. – Tak można w skrócie podsumować rundę rewanżową sezonu 2014/2015. Tak naprawdę tylko spotkanie z kieleckim Vive nie zakończyło się po myśli ekipy MOSiR-u i zespół prowadzony przez trenera Tabora musiał pogodzić się z pięciobramkową porażką (28:23). Wyjątek potwierdza jednak regułę, a reguła w czasie zakończonych w kwietniu rozgrywek była tylko jedna. MOSiR robił co mógł by po ostatnim meczu sezonu siedzieć na fotelu lidera drugoligowych rozgrywek i by mógł w ten sposób zapewnić sobie awans do pierwszej ligi. Dla jednych pokonywanie kolejnych przeciwników było regułą niemożliwą do spełnienia, ale dla graczy MOSiR-u zwyciężanie było wręcz codziennością.
Hala śląskiego Grunwaldu, 11.04.2015.
Niezwykle wyrównanie spotkanie, walka łeb w łeb – tak wyglądała pierwsza odsłona meczu mającego zadecydować o ewentualnym awansie na zaplecze Superligi. Nerwówka była olbrzymia, ale w końcu to bochnianie pokazali, że potrafią zdecydowanie lepiej opanować się na parkiecie. Nerwy ze stali w połączeniu z tegorocznym darem bochnian do bramkostrzelności mogły doprowadzić do tylko jednego: twierdza Grunwaldu padła i MOSiR Bochnia awansował do pierwszej ligi!
Jak bochnianie mogą podbić serca sponsorów?
Kibice ich uwielbiają. – Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Uginające się od fanów trybuny i fantastyczny doping poniósł bochnian do w pełni zasłużonego triumfu na koniec sezonu 2014/2015. Niezwykle radosna nowina o awansie bochnian do pierwszej ligi szybko opanowała świat polskiej piłki ręcznej, ale prawdziwa radość będzie udziałem bocheńskich piłkarzy dopiero wtedy gdy faktycznie wraz z początkiem nowego sezonu będą oni mogli powiedzieć, że rozgrywają swe spotkania na parkietach pierwszej ligi. A to nie jest sprawa tak łatwa jak mogłoby się wydawać.
Jak to się mówi – pieniądze szczęścia nie dają – i faktycznie coś w tym jest. Mimo to, w przypadku rozgrywek sportowych – dodam – rozgrywek sportowych na tym wyższym poziomie, radość drużyny uwarunkowana jest… ilością posiadanych pieniędzy. Nie inaczej jest w przypadku bocheńskiego MOSiR-u, który swe występy na zapleczu ekstraklasy uzależnia od pozyskanych sponsorów. Pierwsza liga to kosztowna sprawa i tego faktu ukryć się po prostu nie da. Bochnianie bezsprzecznie podbili już serca kibiców, a czy zdołają podbić serca potencjalnych sponsorów?
Klub przygotował specjalną ofertę dla każdego kto zeche wesprzeć swój ukochany klub. Co warto podkreślić, wsparcia udzielić może nie tylko znana na rynku firma – zarówno ta większa jak i mniejsza, ale także każdy kibic, któremu leży na sercu dobro klubu. Jak to wsparcie będzie wyglądało w najbliższym czasie? – O tym, że bocheńscy szczypiorniści zostawiają na boisku serce – każdy wie, a czy będzie im dane walczyć ambitnie na pierwszoligowych parkietach – o tym przekonamy się wkrótce.
Joanna Dobranowska
fot. Joanna Dobranowska