Kibice z Limanowej docenili pana po tym spotkaniu. Po okrzykach :Arkadiusz Garzeł , Arkadiusz Grzeł” pewnie zrobiło się panu miło.
Na pewno przyjemnie jest, gdy kibice byłej drużyny pamiętają moje nazwisko. Podejrzewam natomiast, że nie chodziło im o zwycięstwo nad Limanovią, ale za zdrowie, które zostawiłem w Limanovii.
Z pana byłym klubem zwycięstwo po prostu musieliście odnieść.
Tak, bardzo długo na nie czekaliśmy. Staraliśmy się zdominować przeciwnika. Udało nam się – zdobyliśmy dwie bramki. Choć powinniśmy prowadzić do przerwy i zejść na przerwę ze spokojną głową. Nie udało się, dlatego też musieliśmy o te trzy punkty walczyć do ostatnich minut spotkania. Zdobyliśmy cenne trzy punkty, ale to dopiero początek naszej walki o utrzymanie.
Nie wygraliście sześciu meczów z rzędu. Z czego to wynikało?
Myślę, że trochę z braku skuteczności. Z Błękitnymi powinniśmy na przerwę schodzić z wynikiem 3-1 dla nas, a było tylko 0-0. Później daliśmy się zdominować. Przeciwnik strzelił jedną bramkę i wracaliśmy do domów ponad 700 kilometrów bez żadnej zdobyczy punktowej.
Rywale wykorzystali wasze potknięcia. Aby doskoczyć do strefy środkowej tabeli trzeba będzie naprawdę się wysilić.
Tak będzie. Liga jest bardzo wyrównana. Trzeba zdobywać punkty. Lepiej czasem przegrać dwa mecze, a następnie dwa wygrać i mieć sześć punktów niż cały czas remisować. To jednak co się mówi, a robi to dwie różne rzeczy.,