Sportomaks.pl: Okazało się, że warto wprowadzić Marka Kowalika na boisko. To taki pana strzał w dziesiątkę – chwilę później zaliczył asystę przy bramce, która zadecydowała o waszym zwycięstwie.
Roman Ciochoń: Muszę powiedzieć, że taka sytuacja ma miejsce już nie pierwszy raz. To trzeci mecz, w którym wchodzi na boisko z ławki i pomaga nam w zdobyciu bramki. Tak było w Drwinii oraz w ostatniej kolejce z Dąbrovią, w którym to spotkaniu wywalczył rzut wolny, po którym padła bramka.
Mecz w pierwszej połowie prowadzony był w szybkim tempie, w drugiej – było już tego wszystkiego nieco mniej. Mimo to mecz trzymał w napięciu do ostatnich minut.
Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie. Byliśmy wówczas drużyną lepszą, dyktującą warunki gry. Gdyby policzyć ilość oddanych strzałów na bramkę, to myślę, że byłoby ich z dziesięć i to takich, które były minimalnie niecelne. Myślę, że gdyby padła jeszcze jedna bramka dla nas w tej części gry, nie stałaby się wielka krzywda dla Bochni. Byłoby to odzwierciedlenie tego, co działo się na boisku. W drugiej poówie zagraliśmy słabiej. BKS nas wyprzedzał i stwarzał sobie sytuacje. Oddaliśmy srodek i gospodarze złapali wiatr w żagle. Zmusili nas do cofnięcia się do głębokiej defensywy.
Zagraliście w pierwszej połowie bardzo wysoko. Zaskoczyliście tym chyba gospodarzy. Boki oraz środkowy napastnik uniemożliwiały swobodne rozegranie piłki od bramkarza, który był zmuszany do wybijania dalekich piłek i walki o środek pola.
Tak właśnie mieliśmy grać. Mieliśmy zagęścić środek boiska, zagrać wysoko i odcinać środkowych pomocników od podań. Tak to wyglądało na boisku. Bochnia nie miała możliwości rozegrania piłką tylko musiała rzucać piłki do przodu, które padały łupem naszych defensorów.
Czy przed meczem remis w Bochni brałby pan w ciemno? Czyjednak przyjechaliście tutaj po trzy punkty?
Jak mówiłem wcześniej, jechaliśmy do Bochni z optymizmem. Byłem i jestem optymistą w każdym meczu. Powiedziałem też wcześniej – wyniki na wyjazdach wskazują, że jesteśmy dobrą drużyną. W tej chwili trzeba zrobić wszystko, aby te grę z meczów wyjazdowych przenieść na własne boisko. Wówczas powinno być już całkowicie dobrze. Po tym zwycięstwie mamy już 29 punktów. To pozwoli moim zawodnikom na dużo spokojniejszą grę. Do tej pory to była nerwówka, aby wyjść z tej strefy spadkowej. Wierzę, ze w obecnej sytuacji chłopaki zagrają na miarę swoich możliwośći, a mają je duże. Na tę ligę na pewno na bycie w czołówce tabeli.