– Mam nadzieję, że kolejne spotkanie rozstrzygniemy na swoją korzyść i będziemy mieli sprawę załatwioną – mówił jeszcze przed spotkaniem z Vive, Ryszard Tabor. – To spotkanie rzeczywiście miało dla bochnian dużą wagę, ponieważ lider drugoligowej tabeli już tylko zacierał ręce na myśl o pozostaniu w fotelu lidera również po ostatnim meczu sezonu. Mimo wszystko, zespół z Kielc nie był lekceważony. – Vive jest zespołem młodym, ambitnym, posiadającym wysokie umiejętności, ale też jest zespołem bardzo groźnym – szczególnie u siebie – podkreślał opiekun MOSiR-u. Te słowa szybko potwierdziły się już w pierwszych minutach sobotniego spotkania. Jedyny remis w pierwszej odsłonie meczu widniał na tablicy świetlnej w piątej minucie (2:2 po trafieniu Marcina Janasa).
Niestety, to nie kibice MOSiR-u mogli się cieszyć z rezultatu jaki widoczny był po kolejnych akcjach. Reprezentanci Vive cały czas utrzymywali przewagę, a w 18. minucie prowadzili już 8:4. Zespół z Bochni nie zamierzał jednak położyć się przed kielecką młodzieżą, błyskawicznie dołożył trzy trafienia (8:7 w 23. minucie), a po rzucie karnym zamienionym na bramkę przez Mateusza Zubika – bochnianie tracili do rywala zaledwie jedno oczko. Pierwsza partia mogła zakończyć się nawet remisem, ale podopieczni trenera Tabora zmarnowali dwie dogodne sytuacje. Jedyne co im pozostało do zrobienia w przerwie tego meczu to wykonanie dogłębnej i błyskawicznej analizy swych niekoniecznie chwalebnych uczynków z pierwszej połowy…
Owe bocheńskie uczynki kręciły się głównie wokół hasła „nieskuteczność” i to się nie zmieniło po przerwie… Zdecydowanie odmienne nastroje panowały w szeregach gospodarzy, którzy po szybkich dwóch bramkach Michała Banasia nadbudowali swą przewagę – 13:9. – Mieliśmy olbrzymie problemy ze skutecznymi rzutami – takich naprawdę bardzo dobrych sytuacji było siedem, a nawet osiem – mówił Ryszard Tabor. – Nie potrafiliśmy skończyć akcji, niemiłosiernie obijaliśmy piłką kieleckiego bramkarza – wyliczał błędy swych podopiecznych szkoleniowiec MOSiR-u. I rzeczywiście, bochnianie mieli spore kłopoty z wpychaniem piłki do świętokrzyskiej bramki, a rzut karny zmarnowany w 53. minucie przez Kacpra Króla, mocno podciął skrzydła ekipy z Solnego Grodu. – W zasadzie, mimo ambitnej walki, mecz został rozstrzygnięty w 56. minucie przy stanie 25:20 – przyznał otwarcie trener Tabor. – Bochnianie zdołali trafić jeszcze trzykrotnie, niemniej jednak nie dało im to satysfakcji w postaci kolejnych, jakże cennych, dwóch oczek.
Zawodnicy kieleckiego Vive zaczarowali bochnian, Świętokrzyskie cały czas czaruje, ale po meczu 15. kolejki to bochnianie są nadal liderami drugoligowej tabeli.
KS Vive Tauron II Kielce – MOSiR Bochnia 28:23 (11:9)
MOSiR: Gut, Węgrzyn – Zubik 10, Janas 3, Król 3, Pach 3, Spieszny 2, Imiołek 1, Kozioł 1, Baluk, Najuch, Piątkowski, Szewczyk, Wąsik.
Kary: 6 min.
Rzuty karne: 5/7
Joanna Dobranowska
Fot. Joanna Dobranowska