Bramki: Kamil Patyk 4′, 16′, 23′, Mateusz Więsek 9′, 15′, Kamil Rynduch 18′, 20′, Tomasz Kozieł 25′, Paweł Kępa 31′, Krzysztof Styrna 37′, Sebastian Leszczak 40′, 40′, 40′, 40′ – Piotr Krawczyk 18′.
BSF Bochnia: Krystian Jaszczyński – Tomasz Kozieł, Kamil Rynduch, Paweł Kępa, Sebastian Leszczak, Mateusz Więsek, Mateusz Kaczmarczyk, Krzysztof Styrna, Kamil Patyk.
Heiro Rzeszów: Rafał Piszczek, Arkadiusz Szczęch – Piotr Krawczyk, Bartłomiej Przybyło, Michał Sieńczak, Jakub Wdowik, Piotr Codello, Piotr Kalamat, Sławomir Świst, Paweł Hady
Mecz z Heiro Rzeszów miał dać odpowiedź kibicom, działaczom, trenerowi i zawodnikom BSF Bochnia jak bardzo zespół Rafała Czai jest zdeterminowany, aby wobec rosnących z każdej strony problemów godnie zakończyć bieżący sezon. Poprzedni pojedynek w Rzeszowie bochnianie pechowo zremisowali 1-1, ale też i wynik był efektem problemów kadrowych jakie z różnych przyczyn dotknęły BSF w bieżących rozgrywkach.
W sobotnie popołudnie pomiędzy dwiema rywalizującymi na bocheńskim parkiecie drużynami była niemożliwa do zasypania agresywną grą przepaść umiejętności typowo piłkarskich oraz taktycznych. Różnica dwóch klas, ale też trzeba umieć te bramki strzelić – powiedział po meczu trener bochnian. Przez szacunek dla rywala trener gospodarzy nie wspomniał, że tych bramek mogło być jeszcze kilka więcej.
BSF po raz kolejny zaprezentował sporą grupę zawodników z Bochni, co w poprzedniej rundzie, nie mówiąc juz o sezonie wcześniejszym nie było regułą. Obok doświadczonych i utrzymujących wysoki poziom gry Kamila Rynducha, Mateusza Więska, Mateusza Kaczmarczyka, dopisać trzeba reprezentanta futsalowej młodzieżówki Krystiana Jaszczyńskiego, a także młodych wprowadzanych do zespołu Kamila Patyka oraz Krzysztofa Styrnę. W meczu nie mogli zagrać inni miejscowi – Łukasz Piech oraz Krystian Lewicki. Z naszych informacji wynika, że w przyszłym sezonie właśnie na bochnianach opierać się ma pierwszoligowy BSF.
Gospodarze, zwłaszcza w drugiej połowie meczu, grali z rzeszowianami na dużym luzie swobodnie rozgrywając piłkę, a przez to stwarzali kolejne sytuacje pod bramka rywali. Mimo wielu zdobytych bramek bardzo długo na swoje trafienie czekał Sebastian Leszczak. Najlepszy strzelec BSF-u napoczął rywala dopiero w 40 minucie, ale i tak w ciągu zaledwie 60 sekund wbił najwięcej, bo 4! gole, z całego zespołu Rafała Czai.
Przed bocheńskim pierwszoligowcem dwa tygodnie przerwy, po których przyjdzie mecz prestiżowy, ale może i istotny dla dalszego układu górnej części tabeli. BSF uda się do Gliwic na mecz z Nbitem. Jesienią po zacięty meczu obecny lider wywiózł z Bochni cenny, ale szczęśliwy punkt.