W spotkaniu uczestniczyli obok działaczy klubowych także przedstawiciele władz gminnych (burmistrz Małgorzata Więckowska, Przewodniczący Rady Miejskiej – Mirosław Chodur) i powiatowych (radny Krzysztof Kołodziejczyk), osoby w mniej lub bardziej odległej przeszłości związane ze Szreniawą, jej obecni zawodnicy i kibice. Zebrani liczyli, że już w poniedziałek rozstrzygnięte zostaną kwestie związane z przyszłością klubu.
W skrócie rzecz ujmując: ogrom zadłużenia klubu, które – przynajmniej takie odnieśliśmy wrażenie podczas dyskusji osób związanych z klubem – tak naprawdę nie jest możliwe do precyzyjnego określenia (a które ma według nieoficjalnych informacji sięgnąć blisko 200.000 zł) ma spowodować, że stare stowarzyszenie przestanie prowadzić KS Szreniawa, a w jego miejsce pojawić się ma nowy podmiot. Ci, którzy liczyli, że „stara” Szreniawa zniknie w ciągu jednego spotkania musieli się nieco rozczarować. Uczestniczący w dyskusji Mirosław Chodur (w przeszłości zawodnik Szreniawy i Czarnych Kobyle) podkreślał jednak, że jedyną drogą do zamknięcia jednego stowarzyszenia i założenia nowego jest postępowanie zgodnie z przepisami prawa.
Mimo, że w poniedziałek nie zmieniono szyldu w wiśnickim klubie, postanowiono, że kolejne spotkanie, podczas którego będą podejmowane uchwały bezpośrednio związane z przyszłością klubu odbędzie się 3 marca. Burmistrz Nowego Wiśnicza wyraziła jak najdalej idącą chęć pomocy klubowi przeżywającemu bardzo ciężkie chwile. Przypomniała, że władze miejskie będą wspierać sport w gminie poprzez dotacje dla klubów, których wysokość będzie uzależniona od aktywności zespołów – ilości drużyn i zawodników w nich grających. Wyraziła także nadzieję, że w Szreniawie funkcjonować będą osoby gotowe do aktywnej pracy na rzecz nowego stowarzyszania. Nowa burmistrz zadeklarowała się także, że podejmie się mediacji pomiędzy klubem (w domyśle nową Szreniawą) a odpowiednimi strukturami Związku Piłki Nożnej, której tematem miałoby być utrzymanie poszczególnych drużyn Szreniawy w obecnych rozgrywkach. Burmistrz wyraziła także żal, że są osoby, które od dłuższego czasu czekają na spłatę finansowych zaległości ze strony klubu.
I to właśnie przeszłość, a nie przyszłość zdominowała większą część wiśnickiego spotkania. Wywiązała się dyskusja podczas której jeden z byłych działaczy klubowych próbował rozliczyć obecnego prezesa – Stanisława Mikulskiego ze stanu finansów klubu. Była więc mowa o domniemanym finansowaniu Szreniawy przez rodzinę Lubomirskich, ogólnej odpowiedzialności za stan klubu, o tym, że dla celów organizacyjnych działacze korzystali z należących do gminy środków lokomocji. Przysłowiowe odbijanie piłeczki pomiędzy rozmówcami przeciął jeden uczestników spotkania – pan Zawadzki, którego krótkie wystąpienie spotkało się gromkim aplauzem ogółu zebranych. Zawadzki stwierdził, że wzajemne obrzucanie się odpowiedzialnością za stan Szreniawy nie ma sensu, gdyż według niego o losie klubu nie decydował zarząd: Poprzedni burmistrz nie miał zielonego pojęcia na temat funkcjonowania klubu. Nikt z was [dyskutujących – przyp. MK] nie miał odwagi zabrać głosu. Teraz macie pretensje, a gdy przychodziliście do urzędu, to trzęśliście portkami. Guzik mieliście do powiedzenia. To nie wy w tym klubie rządziliście. (…) Zarząd tego klubu był fikcją.
Gdy emocje opadły, zebrani zadeklarowali, że oczyszczona z przeszłości Szreniawa, budowana na zdrowych zasadach powinna znaleźć pomoc wśród lokalnych przedsiębiorców. Kolejne spotkanie już 3 marca. Wówczas poznamy zapewne kolejne, bardziej już konkretne informacje na temat przyszłości wiśnickiego klubu.