Piłka ręczna. M. Zubik: „Nie dać się ponieść świątecznym emocjom”

397 0

Przegraliście z Grunwaldem po zaciętym meczu. Jakie wrażenia?

Niestety. Dla nas to juz klasyka. W każdym meczu mamy taki problem, że gdy przeciwnicy odcinają nam środkowego Marcina Janasa, to troszkę się gubimy, a gra wygląda wtedy dużo gorzej. Z Grunwaldem było właśnie tak samo. Nie radziliśmy sobie – mimo, że zdobywaliśmy bramki, to wszystko przychodziło nam z większą trudnością niż z Marcinem. Wydaje mi się jednak, że większym dla nas problemem w tym meczu był nie atak – zdobyliśmy przecież 33 bramki, a to naprawdę dużo, ale z obroną. Widać to było zwłaszcza w końcówce. W ostatnich 15 minutach zdobywaliśmy praktycznie co akcje bramkę, ale z taką samą częstotliwością te bramki traciliśmy. Jeżeli mielibyśmy znaleźć jakiś słabszy punkt w naszej grze, to byłaby to gra defensywna.

Wasze problemy zaczęły się od momentu, kiedy na parkiecie pojawił się potężnie zbudowany bramkarz gości – Łukasz Borecki. Z czasem zaczęliście radzić sobie pod bramką rywala

Z początku rzeczywiście to był problem. Mieliśmy wiele sytuacji, głównie ze skrzydła, sam na sam. Gdy zawodnik wyskakuje i widzi takiego olbrzyma, to ciężko zmieścić piłkę. W przerwie trener spokojnie wytłumaczył nam w jakie rejony bramki mamy rzucać. Generalnie słuchaliśmy go, więc potem te bramki wpadały.

Dla was to dopiero druga porażka, czy może aż (już) druga porażka?

Chyba już druga. Jestem w stanie bardziej przełknąć porażkę z Grunwaldem niż tą w Sandomierzu. Tutaj przegraliśmy jedną bramka po meczu walki. Może popełniliśmy sporo błędów, ale daliśmy z siebie wszystko. W Sandomierzu z kolei oddaliśmy mecz bez walki. I o tą pierwszą porażkę jestem zły na siebie, na kolegów i na zespół.

Dwa miesiące przerwy i potem runda rewanżowa.

Tak przed nami przerwa, którą można wykorzystać na przygotowania: poprawienie jakichś elementów taktyki, zgranie. Z drugiej strony taka długa przerwa może być zgubna. W międzyczasie mamy przecież Święta Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że wszyscy przepracujemy odpowiednio ten okres i nie damy się ponieść świątecznym emocjom.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *