– Zakładałem, że po pierwszej rundzie będzie 17 punktów, niestety pięć punktów nam do tego dorobku brakuje – mówił tuż po spotkaniu zamykającym pierwszą połowę sezonu, Robert Banaszak. – Trzy zwycięstwa, sześć porażek – taki jest nasz bilans i jest delikatnie mówiąc niezadowalający. Miało być dużo lepiej, ale przegraliśmy za dużo spotkań, a ten dzisiejszy mecz – można powiedzieć, że się nie odbył z naszej strony – przeciwnik zagrał, a my nie zagraliśmy, nie było nas na boisku – przyznał rozgoryczony szkoleniowiec MOSiR-u.
Czy w konfrontacji z Wisłokiem Strzyżów rzeczywiście było aż tak źle? Niestety tak. Bochnianie mieli kłopot praktycznie w każdym elemencie siatkarskiego fachu, a całej winy nie da się zrzucić na ubytki kadrowe spowodowane kontuzjami. Zresztą, w tym sezonie można już było zaobserwować takie słabsze momenty w grze Contimaxu. Faktem jest, że mecz z Wisłokiem był swego rodzajem kompilacją wszystkich tegorocznych niedociągnięć, ale jak to mówią „było, minęło” i teraz trzeba się skupić na kolejnym przeciwniku. Nie będzie to byle jaki rywal, bo ekipa MCKiS Jaworzno to aktualnie wicelider drugoligowej tabeli, a poza tym jest to zespół, z którym w pierwszej rundzie bochnianie przegrali, mimo iż… powinni byli zwyciężyć.
Pewna wygrana w pierwszym secie, a w drugim prowadzenie różnicą dziewięciu, a nawet dziesięciu punktów – czy coś może pójść nie tak? Zespół MOSiR-u udowodnił, że nawet taka przewaga nie oznacza stuprocentowego zwycięstwa. Tym bardziej, że w siatkówce gra się do trzech wygranych setów. Podopieczni trenera Banaszaka wygrali dwie pierwsze partie, ale rywal najpierw wyrównał stan meczu w setach, a następnie pokazał swą moc w tie breaku. Miało być piękne zwycięstwo na otwarcie sezonu, a był tylko koszmar, który odcisnął wyraźne piętno na grze bocheńskich zawodników. Nie był to bowiem jedyny mecz, w którym gracze MOSiR-u prowadzili po to by w efekcie końcowym… przegrać.
– Trzeba się wziąć solidnie do pracy i po prostu grać: chcieć grać, chcieć wyjść na boisko po to żeby zdobyć trzy punkty, a nie po to żeby mecz przestać i liczyć na to, że może się samo wygra. Gramy dalej i liczę na to, że teraz zagramy lepiej i wrócimy do tej gry którą prezentowaliśmy chociażby w meczu z Ropczycami czy w Krosnie. Musimy dalej pracować nad poszczególnymi elementami i liczymy, że ten dorobek będzie dużo lepszy na koniec drugiej rundy – wyraził swe nadzieje Robert Banaszak.
Czy bochnianie zrewanżują się za porażkę z Energetykiem z pierwszej rundy? Na pewno będą chcieli odkupić swoje winy i zrobić swym sympatykom mikołajkowy prezent. A czy bocheńscy kibice również zrobią prezent siatkarzom Contimaxu i licznie przybędą na ich mecz do bocheńskiej hali? Oby ten mikołajkowy nastrój udzielił się zarówno bocheńskim kibicom jak i bocheńskim siatkarzom.
Contimax MOSiR Bochnia – MCKiS Energetyk Jaworzno
6 grudnia (sobota), godz. 16.00,
Hala Widowiskowo-Sportowa przy ul. Poniatowskiego 32 w Bochni
Pozostałe spotkania 10. kolejki:
Płomień Sosnowiec – PWSZ Karpaty Krosno
LKS Kłos Olkusz – KS Błękitni Ropczyce
TSV Cell Fast Sanok – Hutnik Dobry Wynik Kraków
MKS Andrychów – MKS Wisłok Strzyżów
Tabela grupy VI drugiej ligi po 9. kolejce (po I rundzie rozgrywek)
(mecze, punkty, sety, małe punkty)
1. TSV Cell Fast Sanok 9, 24, 26:7, 797:681
2. MCKiS Energetyk Jaworzno 9, 20 23:9, 761:698
3. MKS Andrychów 9, 19 22:11, 749:703
4. UKS Hutnik Dobry Wynik Kraków 9, 17, 18:12, 698:655
5. PWSZ Karpaty MOSiR KHS Krosno 9, 13, 18:19, 846:846
6. Contimax MOSiR Bochnia 9, 12, 17:19, 783:783
7. KS Błękitni Ropczyce 9, 12, 13:18, 713:712
8. MKS MOS Płomień Sosnowiec 9, 11, 15:20, 738:768
9. MKS Wisłok Strzyżów 9, 4, 9:24, 677:790
10. LKS Kłos Olkusz 9, 3, 3:25, 567:693
Joanna Dobranowska
fot. Joanna Dobranowska