Piłka ręczna. Bocheński thriller na sosnowieckiej ziemi

445 0

Patrząc na jedną i drugą drużynę, a także na rezultaty ich tegorocznych poczynań w drugiej lidze, można było pokusić się o stwierdzenie, że bochnianie to spotkanie powinni wygrać. Zazwyczaj bywa jednak tak, że wszelkie procesy skupione wokół przewidywania, w konfrontacji z rzeczywistością, muszą ulec zmianie. I tak właśnie stało się w Sosnowcu…

Pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobyli gospodarze, ale ich radość nie potrwała długo. Bochnianie, jak to mają w tym sezonie w zwyczaju, po kilku błyskawicznych akcjach „przeskoczyli” przeciwnika i wyszli na prowadzenie (1:4 w piątej minucie). Zdobywanie kolejnych trafień nie przychodziło im już jednak z taką łatwością, a co gorsza – rywal pokazał, że nie zamierza położyć się przed liderem drugoligowej tabeli. Nie ma przecież w sporcie zasady, że lepszemu się ustępuje, tak więc ekipa gospodarzy postanowiła zszargać trochę nerwów bochnianom. Jeszcze w dwudziestej minucie zawodnicy z Solnego Grodu mieli jedną bramkę zapasu, ale nie minęło pięć minut, a na tablicy świetlnej pokazał się wynik obustronnie identyczny (12:12). Na przerwę to Zagłębie schodziło z jednobramkowym prowadzeniem.

Patrząc na kolejne minuty meczu, druga połowa to ciągła wymiana ciosów. Inna rzecz, że takiego chaosu jak w tym spotkaniu, nie było chyba jeszcze w bocheńskich szeregach w tym sezonie. 14:14, 15:16, 18:17… – żadna z ekip nie potrafiła tej drugiej odskoczyć, ale też żadna z nich nie chciała dzielić się punktami po końcowym gwizdku. Dreszczowiec na sosnowieckiej ziemi trwał w najlepsze i w pewnym momencie już naprawdę mogło się wydawać, że podział punktów będzie jedynym możliwym rozwiązaniem. A jednak, w kryzysowej chwili bochnianie zdołali się nieco bardziej zmobilizować i w 52. minucie odskoczyli na dwa oczka (22:24). Nadal nie było to wiele, ale jak to mówią – lepszy rydz niż nic – i trzeba było być naprawdę czujnym by coś niedobrego nie przytrafiło się w ostatnich pięciu minutach spotkania. Mało brakowało, a ekipa prowadzona przez trenera Tabora faktycznie musiałaby udawać, że wynik remisowy jest dla niej satysfakcjonujący… Do tego jednak nie doszło, bo bochnianie zgarnęli komplet punktów.

Po meczach kończących się dziesięcio- czy nawet dwunastobramkową przewagą, szczypiorniści z Bochni mogli dla odmiany świętować jednobramkowe zwycięstwo. Stylu bochnian w tym spotkaniu lepiej po prostu nie oceniać, ale najważniejsze dla nich jest to, że odnotowali kolejną wygraną.

SPR Zagłębie Sosnowiec – MOSiR Bochnia 24:25 (14:13)

SPR: Milik – Kurełek 6, Mentel 6, Kulka 4, Milewski 3, Sieczka 2, Postawa 2, Kijowski 1, Bąk, Michalak, Borowiec, Nakwaski, Wiertelorz

MOSiR: Gut, Węgrzyn – Zubik 7, Janas 4, Pach 4, Najuch 3, Imiołek 2, Król 2, Tacik 2, Spieszny 1, Baluk

Kary: SPR – 12 min, MOSiR – 10 min

Wyniki pozostałych spotkań 7. kolejki:
MKS Biłgoraj – SPR Grunwald Ruda Śląska 22:39 (9:20)
AZS Politechnika Świętokrzyska – Kielce KS Wanda Kraków 24:28 (11:10)
SPR Orzeł Przeworsk – SPR Wisła Sandomierz 28:38 (7:17)
KS Vive II Kielce – pauza

Tabela grupy IV drugiej ligi po 7. kolejce
(mecze, zwycięstwa, remisy, porażki, bilans bramek, punkty)
1. MOSiR Bochnia 7, 6, 0, 1, 227:172, 12
2. SPR Grunwald Ruda Śląska 6, 5, 0, 1, 200:161, 10
3. SPR Wisła Sandomierz 6, 5, 0, 1, 183:160, 10
4. KS Wanda Kraków 6, 4, 0, 2, 157:153, 8
5. KS VIVE Tauron II Kielce 6, 3, 0, 3, 183:175, 6
6. AZS Politechnika Świętokrzyska Kielce 6, 2, 0, 4, 155:166, 4
7. SPR Zagłębie Sosnowiec 7, 2, 0, 5, 193:181, 4
8. SPR Orzeł Przeworsk 6, 1, 0, 5, 160:222, 2
9. MKS Biłgoraj 6, 0, 0, 6, 130:198, 0

Joanna Dobranowska

fot. Joanna Dobranowska

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *