Autowa zagrywka bochnian rozpoczęła to spotkanie. Na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:0 dla gospodarzy, ale podopieczni Roberta Banaszaka odpowiedzieli momentalnie. Pełniący w tym meczu rolę kapitana Roman Kącki, pokazał jak się „zbija” i poczęstował rywali soczystym atakiem. Szybko okazało się jednak, że przepis na tak wykwintne ciosy ze skrzydeł opanowali także krakowianie, którzy odskoczyli rywalom. Nie była to przewaga nie do odrobienia (18:14), ale mimo wszystko bochnianie mieli kłopot z odrobieniem strat. Wpływ miało na to nie tylko nieco słabsze przyjęcie, ale także postać Krzysztofa Ferka, który był momentami nie do zatrzymania na siatce. Wszystko zmieniło się w decydującej fazie seta, bo to właśnie wtedy bochnianie mieli rywali na wyciągnięcie ręki. Najpierw Jakub Zmarz błysnął w obronie, po chwili Mateusz Jarzyna popisał się asem serwisowym, a i Jakub Czubiński dołożył swoją cegiełkę. Wynik 22:21 był jak najbardziej do wyratowania, ale ściana jaką Hutnicy postawili na swoim prawym skrzydle była na tyle szczelna, że nawet Roman Kącki nie był w stanie przerwać jej ciągłości. Podopieczni trenera Banaszaka nie mogli się przebić w końcówce seta, ale na takie rzeczy nie musieli narzekać gospodarze, a już na pewno nie wspominany już Ferek, bo to właśnie on zakończył tę partię (25:23).
Drugi set rozpoczął się po myśli bochnian: na środku uruchomiony został Konrad Stajer i pewnie wcisnął piłkę w parkiet przeciwnika. Problem był jednak już po chwili, bo w parkiet został niemal wciśnięty Bartosz Luks za sprawą Mateusza Kowalskiego, który raził w tym meczu atomowym serwisem. W zasadzie to Hutnik nie grał jakiejś spektakularnej siatkówki, ale ponownie był na prowadzeniu. Gdy po ataku Ferka na tablicy świetlnej pojawił się wynik 9:6, w hali rozbrzmiały słowa piosenki „Mój jest ten kawałek podłogi”, a trener Contimaxu dłużej nie czekając poprosił o czas. Faktycznie pomogło. Mimo iż rzeczywiście hala należy do Hutnika, bochnianie pokazali, że nie tylko właściciele mogą tam robić co im się podoba. Konrad Stajer zafundował rywalom pamiętny blok, Czubiński dobrze zaserwował i wynik nie wyglądał już najgorzej. Niestety, Contimax grał zrywami i te dobre akcje przeplatał serią złych kombinacji. Cztery punkty straty (20:16) udało się jednak zniwelować, a po doskonałej zagrywce Krzysztofa Pustelnika siatkarze MOSiR-u wyszli na prowadzenie 22:23. W tym secie krakowianie nie mieli już nic do powiedzenia, a skuteczny blok duetu Zmarz – Jarzyna zamknął tę partię.
Partia trzecia była niezwykle wyrównana, ale decydująca faza seta należała do podopieczych Jerzego Piwowara i to oni cieszyli się z wygranej 25:21. Dwa zwycięskie sety nie czyniły jednak z krakowian zwycięzców całego spotkania, ale tylko bochnianie mogli przedłużyć czas trwania tego meczu. I rzeczywiście, początek czwartego seta zapowiadał ostrą walkę. Zarówno jedni jak i drudzy siatkarze nie zwalniali ręki w ataku i robili co mogli by zaszkodzić przeciwnikowi. Takim „szkodnikiem” okazał się Konrad Stajer, który swą szybującą zagrywką sprawił rywalom niemało kłopotu. Już pierwsza wypuszczona spod jego opieki piłka zrobiła „psikusa” krakowianom, a gdy wracała na bocheńską stronę od razu po przyjęciu – złapał ją nad siatką Krzysiek Pustelnik i z pełną mocą zmienił kierunek jej lotu. Bochnianie starali się doprowadzić do wyrównania stanu meczu, ale im dalej tym było gorzej. Zepsute zagrywki, a w zasadzie to całe mnóstwo zepsutych zagrywek – zarówno bochnian jak i krakowian – zwolniło nieco tempo tego spotkania. Mimo wszystko to gospodarze prezentowali się lepiej na krakowskim parkiecie i w rezultacie to oni skończyli ten mecz z metką zwycięzców.
Hutnik Dobry Wynik Kraków – Contimax MOSiR Bochnia 3:1 (25:23, 23:25, 25:21, 25:18)
Hutnik: Piotr Adamski, Krzysztof Ferek, Paweł Golec, Mateusz Kowalski, Tomasz Obuchowicz, Marcin Góra, Radosław Szymczak (l) oraz Paweł Samborski, Błażej Podleśny, Kamil Maruszczyk, Kamil Kołek
Contimax: Mateusz Jarzyna 2, Krystian Kmiecik 4, Konrad Stajer 11, Jakub Zmarz 1, Jakub Czubiński 14, Roman Kącki 8, Bartosz Luks (l) oraz Krzysztof Pustelnik 3, Maciej Grajoszek 4
Joanna Dobranowska
fot. Joanna Dobranowska