BSF Bochnia – GKS Futsal Tychy 5-4 (2-2)
Bramki: Robert Dąbrowski 3′, 28′-kar., Tomasz Kozieł 14′, Łukasz Piech 32′, Sebastian Leszczak 35′-kar – Samuel Jania 17′, Piotr Kubica 20′ -kar., Adam Wolak 29′, Paweł Pytel 40′.
BSF Bochnia: Krystian Jaszczyński, Robert Augustyn – Tomasz Kozieł, Kamil Rynduch, Robert Dąbrowski, Sebastian Leszczak, Mateusz Kaczmarczyk, Jakub Podgórski, Paweł Kępa, Łukasz Piech, Maciej Balawender
GKS Futsal Tychy: Marcin Sitko, Zbigniew Modrzik – Adam Wolak, Piotr Kubica, Paweł Pytel, Piotr Myszor, Patryk Baran, Samuel Jania, Dawid Kochanowski, Marek Kołodziejczyk, Bartłomiej Sitko, Fabian Biernat
To ni był wielki mecz BSF-u, ani także GKS-u Tychy. Wiele było chaosu, upartej gry do przodu niż wyrachowania i metodycznego zdobywania terenu. A jednak bochnianie w tym trudnym, a zarazem bardzo ważnym meczu pokonali spadkowicza z Ekstraklasy 5-4 będąc w przekroju całego spotkania zespołem lepszym.
Pierwsza połowa rozpoczęła się dla gospodarzy idealnie. Już w trzeciej minucie na listę strzelców wpisał się Robert Dąbrowski, który wykorzystał podanie Tomasza Kozieła i po profesorsku pokonał Sitkę technicznym strzałem. Po objęciu prowadzenia bochnianie nie zwalniali tempa. W 8 minucie Dąbrowski obsłużył Sebastiana Leszczaka dobrym podaniem, którego napastnik wykorzystał mając przed sobą niemalże pustą bramkę. Co się jednak odwlecze… W 13 minucie przewagę gospodarzy potwierdził gol Tomasza Kozieła, który z bliska dobił strzał Leszczaka korzystając z niepewnej interwencji Marcina Sitki. Blisko pokonania tyskiego bramkarza był Jakub Podgórski, ale jego mocny strzał ostemplował tylko poprzeczkę gości.
Młody zespół z Tychów- oparty w całości na wychowankach – nie złożył jednak broni i jeszcze przed przerwą wykorzystał słabszy okres gry BSF doprowadzając do wyrównania. Najpierw kilkanaście sekund po strzale Podgórskiego sytuacyjnym strzałem popisał się Jania, a w ostatniej minucie pierwszej połowy Jaszczyńskiego z karnego, podyktowany za ewidentny faul Kozieła, pokonał Kubica.
Po zmianie stron obserwowaliśmy znowu dobry początek gospodarzy – dwójkowa akcja Kozieła i Leszczaka oraz strzał w poprzeczkę tego ostatniego. Bramka jednak ciągle nie padała. A mogła dla gości, jednak po kontrataku GKS obronną ręka w pojedynku jeden na jeden z Markiem Kołodziejczykiem wyszedł Jaszczyński.
W 28 minucie Robert Dąbrowski podwyższył na 3-2 pewnie egzekwując rzut karny. Wydawało się, że BSf kontroluje przebieg meczu i jego losy właśnie zostały rozstrzygnięte. Tymczasem zaledwie minutę po bramce byłego reprezentanta Polski goście cieszyli się z wyrównania. Adam Wolak zakręcił bochnianami i mocnym strzałem wpakował piłkę do siatki.
Nie wiadomo jak dalej potoczyłoby się to spotkanie, które zaczynało się wyrównywać, gdyby nie przytomny strzał Łukasza Piecha, który wyprowadził BSF na kolejne prowadzenie. Defensor uderzył z woleja z kilku metrów w kierunku dalszego słupka nie dając szans na interwencję Sitce. W 35 minucie goście sfaulowali po raz piąty w tej części meczu – wychodzącego na czystą pozycję Kozieła, co równoznaczne było z szansą na kolejną bramkę – tym razem z przedłużonego rzutu karnego. Okazji nie zmarnował Leszczak. Były zawodnik Wisły Kraków w niedawnym wywiadzie powiedział nam, że nie zwykł marnować rzutów karnych. A jednak zaledwie dwie minuty po strzeleniu gola stanął przed szansą na podwyższenie rezultatu. ponownie z miejsca oddalonego o dziewięć metrów od bramki gości. Uderzył mocno, ale prosto w bramkarza.
Ostatnie dwie minuty meczu, to głęboka obrona bochnian, którzy zaprosili na własną połowę całą drużynę rywala. Gospodarze bardzo dobrze kryli w strefie mi nie pozwalali GKS-owi na stworzenie zagrożenia pod bramką Jaszczyńskiego. W 39 minucie Leszczak przejął piłkę na własnej połowie i uderzył na opuszczoną przez golkipera bramkę. Trafił tylko w słupek. Na dwie sekundy przed końcową syreną, GKS zdobył kontaktowego gola, który nie był w stanie odmienić już losów tej konfrontacji. BSF wygrał i ponownie włączył się do walki o czołowe miejsca w pierwszoligowej rywalizacji. Tym bardziej, ze w jedynym dzisiejszym meczu – dodajmy na szczycie I lig – lider z Polkowic uległ Nbitowi 1-2. Gliwiczanie wyszli na prowadzenie w tabeli, mają punkt przewagi nad Polkowicami i cztery nad BSF.
Do meczu z GKS Tychy zawodnicy trenera Rafała Czai przystąpili bez Jana Zachariasza, którego między słupkami zastąpił Krystian Jaszczyński. Ponadto bocheńskiej publiczności przypomniał się Maciej Balawender – futsalowy wicemistrz Polski do lat 20.
Wyniki 8. kolejki I ligi futsalu
BSF Bochnia – GKS Futsal Tychy 5-4
MKF Solne Miasto Wieliczka – Kamionka Mikołów 6-3
AZS UMCS Lublin – EBS Futsal Kielce 5-5
UKS Futsal Ekom Nowiny – GKS Komprachcice 5-5
Marex Chorzów – Heiro Rzeszów 8-2
TPH Polkowice – Nbit Gliwice 1-2