IV liga. Derby dla BKS-u

1071 0

BKS – GKS 1-0 (0-0)
Bramka: Sławomir Zubel 60′
BKS: Szydłowski – Bukowiec, Ruchałowski, Gawłowicz (85′ Krokosz), Górszczyk (46′ Motak) – Górecki, Fortuna – Mus, Klesiewicz (46′ Styrna), Siwek (75′ Pilch), Zubel.
GKS: Piątek – Mikler (70′ Kołodziej), Kular, Buczek, Cygan – Kaczmarczyk II (46′ Tomala), Kaczmarczyk I, Rynduch (46′ Rachwalski), Bawł (78′ Madej), Styczeń, Jastrzębski
Żółte kartki: Górecki (2), Ruchałowski, Motak – Cygan
Czerwona kartka: Górecki (2 żółte).

Zaczęliśmy od piłkarskiego przysłowia, a do sobotniego meczu pasuje nam jak ulał kolejne: niewykorzystane sytuacje mszczą się. Goście w pierwszej połowie dominowali na boisku, stworzyli kilka bardzo groźnych sytuacji, a jednak nie potrafili pokonać pewnego w derbowej konfrontacji Damiana Szydłowskiego.

W pierwszej odsłonie Bocheński grał wycofany, czyhający na okazje do kontry, która długo nie przychodziła – w zasadzie w tej części gry nie nadeszła. Wiele GKS zawdzięcza w tej kwestii duetowi Mateusz Kaczmarczyk I – Kamil Rynduch. Ten ostatni dzielił i rządził w środkowej strefie. Mógł nawet wpisać się na listę strzelców, ale przegrał pojedynek w 30 minucie z Szydłowskim, a dziesięć minut wcześniej minimalnie przestrzelił z wolnego. Na dwie- trzy minuty przed końcem meczu przewaga gości mogła zostać udokumentowana niezwykłej urody bramką Mateusza Kaczmarczyka II. Młody skrzydłowy GKS uciekł Mateuszowi Fortunie i z półobrotu, z woleja uderzył w kierunku dalszego słupka, pod poprzeczkę. Bramka nie padła dzięki równie efektownej co strzał paradzie Szydłowskiego.

Na drugą połowę obie drużyny wyszły z dwoma zmianami. W zespole gości nie zobaczyliśmy już Rynducha, który pognał do Rzeszowa na swój mecz w I lidze futsalu (remis 1-1 z Heiro) oraz młodego Kaczmarczyka, których zastąpili rehabilitant Tomasz Rachwalski oraz Wojciech Tomala. W Bocheńskim na boisku pojawili się Motak oraz Styrna, którzy zmienili słabo prezentujących się w pierwszej odsłonie meczu Górszczyka i Klesiewicza.

Druga połowa miała już bardziej wyrównany charakter, a od 60 minuty gospodarze w zasadzie opanowali sytuację na boisku. W drugiej połowie oglądaliśmy pojedynek Zubla z Piątkiem. W trzech sytuacjach góra był bramkarz z Drwini, w tej jednej, najważniejszej triumfował Zubel i jego koledzy z boiska. Była 60 minuta. Zubel otrzymał na wysokości 16 metra piłkę, z którą nijak nie mógł zejść na strzał na prawą nogę. Blokowało go dwóch defensorów. Snajper BKS zaryzykował jednak – zbiegł ku linii końcowej i uderzył lewą nogą. Uderzona z dużą siłą piłka musnęła but jednego z obrońców i przeleciała nad interweniującym Piątkiem.

W tej części gry bardzo dobrze radziły sobie skrzydła gospodarzy potwierdzając regułę, że zespół, który uzyska przewagę w środku pola potrafi wykorzystać dynamikę swoich skrzydłowych. Warto podkreślić udany występ Grzegorza Musa, który dotychczas nie potrafił wykorzystać swoich możliwości biegowych.

Goście w zasadzie tylko raz w tej części gry zagrozili Szydłowskiemu. W 50 minucie groźnie uderzył Styczeń, ale nie zdołał pokonać golkipera gospodarzy. Porażka zespołu Janusza Piątka powoduje, że najprawdopodobniej zwiększy się jego strata do liderującego Podhala i Polanu. Z kolei zwycięstwo BKS da realne szanse na opuszczenie przed przerwą zimową strefy spadkowej.

Wkrótce więcej informacji…

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *