Za panem debiutancki mecz w charakterze grającego trenera w BKS Bochnia. Zremisowaliście 0-0, czy można powiedzieć o tym spotkaniu, że był to mecz niewykorzystanych szans dla obu zespołów?
Oczywiście, że tak. Po meczu śmialiśmy się z chłopakami, że tylu sytuacji co z Polanem nie mieliśmy w dziesięciu meczach w trzeciej lidze. Sam miałem dwie dogodne okazje do zdobycia bramki. Mogłem w nich lepiej się zachować. Równie dużo sytuacji miało Żabno. Dlatego rzeczywiście można ten mecz określić mianem niewykorzystanych szans. Dla nas najważniejsze było to, że dopiero pierwszy raz zagraliśmy w takim zestawieniu personalnym. Jestem z tego meczu zadowolony. Pomijam skuteczność, ale z gry jak najbardziej. W pierwszej połowie stłamsiliśmy Żabno. W drugiej, pierwsze 15 minut to dominacja gości. Z czasem na boisku było wiele przebijanek. Jestem zbudowany postawą zawodników. Każdy walczył, zostawił na boisku sporo zdrowia. Wierzę, że nasza gra będzie coraz lepsza. Na pierwszy ogień przyszło nam rywalizować z jedną z lepszych drużyn tej ligi – Polanem. Myślę, że zaprezentowaliśmy się nieźle. Może poza skutecznością.
Wiele było niedokładności, braku zrozumienia. Widać, że ten zespół nie grał ze sobą zbyt wiele. Pod koniec meczu widać było u pana zawodników narastające zmęczenie.
Zgadza się. Mieliśmy sytuacje, w których należało dograć proste piłki, ktoś gdzieś nie pobiegł, ktoś w złym momencie ruszył. Tak jak już wspomniałem z upływem czasu to będzie wszystko lepiej wyglądało. Zawodnicy częściej będą ze sobą przebywać, trenować. Z Polanem brakowało zgrania, płynności. Zresztą skąd niby ona miała być.
W sobotę gracie z Rylovią. Biorąc pod uwagę brak okresu przygotowawczego, czy nie obawia się pan, że zespół może nie dać rady sprostać grze co dwa dni?
Zagraliśmy z Polanem co prawda na dobrej nawierzchni (trzeba pochwalić pana Miecia za jej przygotowanie) . Niestety po ostatnich opadach deszczu było grząsko, więc gra kosztowała wiele wysiłku. Niektórych chłopaków łapały skurcze, dlatego też konieczna była odnowa biologiczna. Musimy tak zagrać z Rylovią, aby do 80 minuty rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Później będziemy mogli przyjąć przeciwnika. Zobaczymy też jak zaprezentuje się Rylovia.
Skład wyjściowy macie co najmniej solidny. Niestety ławka nie dosyć że krótka, to jeszcze mało doświadczona. Ciężko w perspektywie całego sezonu znaleźć jakieś optymistyczne przesłanki co do waszych występów w IV lidze.
Dobrze, że pan to zauważył. Im dalej będzie w las, tym będzie trudniej. Pocieszam się tym, że Marcin Motak dojdzie z klubem do porozumienia i będzie występował w BKS. Wraca po zabiegach Piotrek Górecki. Wróci także Konrad Czapeczka. Być może uda się nam pozyskać jeszcze jednego zawodnika. Z Polanem na ławce było tylko czterech zawodników zdolnych do gry. Z dwóch musieliśmy skorzystać, a mamy w pamięci, że juniorzy mają swój mecz w sobotę.
Wywalczył pan awans z BKS-em do III ligi. Ta drużyna coraz bardziej ulegała przekształceniom. Teraz jesteście w punkcie wyjścia. Znowu IV liga, tylko już nie ten sam zespół…
To prawda. Tamta drużyna składała się – podobnie jak ta teraz z chłopaków z Bochni. Różniła ich jednak od obecnej kadry sporym doświadczeniem. Dzisiaj cieszę się, ze chłopaki zostawiają na boisku maksimum wysiłku. W szatni jeden drugiego mobilizuje. To bardzo budujące, że nie muszę zdzierać gardła, że zawodnicy sami rozumieją o co chodzi. Wierzę, że przy takim nastawieniu nastąpi progres tego zespołu. Pokolenie zawodników Lewickiego, Mazura, spędziło w tym klubie 11 lat i dlatego oni są w stanie zrobić dla niego bardzo dużo. Powinno być coraz lepiej.
Ciężko się kieruje zespołem z perspektywy murawy?
Nie jestem zwolennikiem grających trenerów. Sam nigdy nie chciałem nim być. Każdy wie w jakiej sytuacji jest BKS. Uległem namowom. Mam nadzieję, że już niedługo poprawi się sytuacja finansowa i pojawi się tutaj pierwszy trener. Ja mogę być drugim trenerem. Być może gdy kiedyś skończę z kopaniem piłki pomyślę o roli pierwszego szkoleniowca. Musi być ktoś z boku, kto będzie podpowiadał. Z Polanem świetnie w tej roli sprawdził się kierownik zespołu. Musimy sobie jakoś radzić.