W ostatnim meczu sezonu pokonaliście 4-2 Victorię Porąbka Uszewska, czym przypieczętowaliście zwycięski dla was sezon 2013/2014. Jak te rozgrywki wyglądały z perspektywy grającego trenera?
Zdecydowanie trudniej byłoby nam grać, gdyby do ligi wyżej awansowała tylko jedna drużyna.Wiedząc, że awansują trzy zespoły zupełnie podchodziliśmy do tej rywalizacji. Wiedzieliśmy, że przepracowując zimę, spokojnie awansujemy. I tak też było. Nawet nie wzmacnialiśmy się jakoś specjalnie. Doszedł do nas tylko Jarek Górka i myślę, że w cuglach zrobiliśmy tę ligę.
Przed wami kolejne rozgrywki, ale patrząc na wasz ostatni mecz, to te nowe rozgrywki wcale nie muszą być łatwe.
To historyczny awans, bo LKS nigdy nie grał na tym poziomie rozgrywek. W dzisiejszym meczu w głowach chłopaków były już wakacje, poza tym są już zmęczeni trudami sezonu.Może nie było pięknej gry, ale wiedzieliśmy już, że mamy awans. Zapowiada się ciężki sezon, w którym zmierzyć się będziemy musieli z mocnymi klubami.
Krążą plotki o przyporządkowaniu poszczególnych zespołów do konkretnej grupy, odniesie się pan do tego?
Dla nas to sukces możliwość gry z zespołami takimi jak Okocimski II, czy też inne kluby, które w swojej historii grały w III czy też IV lidze. Dla nas to obojętne z kim będziemy grali. Jesteśmy takimi ubogimi krewnymi – tak to można nazwać. Dla nas to wszystko będzie nowe – stadiony, zespoły, nowa przygoda. Musimy się do niej odpowiednio przygotować, aby móc godnie się zaprezentować.
Trenuje pan Porońca, z którym spadł pan do IV ligi. Piąta liga, to także obowiązki. Jak pan na wszystko znajdzie czas?
Na pewno będzie ciężko. Problemem są odległości.Z prezesem musimy porozmawiać co z tym zrobić. Jeżeli będzie wola, aby pomóc zespołowi, to pomogę… Poroniec także będzie walczył w bardzo silnej grupie. I muszę być na to przygotowany.
Ma pan wyjątkowego pecha, że w ciągu jednego sezonu dwa prowadzone przez pana zespoły spadły do ligi niżej. To się pewnie będzie za panem długo ciągnęło.
Mam czyste sumienie. Wiem, że są osoby, które mogą sobie mówić różne rzeczy. Co do Bochni, to był moment, kiedy wydawało nam się, że możemy coś ugrać. W pewnym momencie to dobrze wyglądało. Niestety ani organizacyjnie, ani później sportowo już dobrze nie było. Zostawiłem zespół na dziesiątym miejscu – tak mógłbym się tłumaczyć. Biorę to jednak na siebie chociaż trzeba pamiętać, że zabrakło i walorów organizacyjnych i sportowych.
W Porońcu o spadku zadecydowały inne aspekty. Pod względem sportowym było nieźle, ale organizacyjnie słabiej. Pierwszy raz mi się coś takiego przytrafiło. Na osłodę pozostaje awans z LKS Uszew. W sobotę spadłem z Porońcem, w niedzielę awansowałem z LKS-em. Takie jest życie, raz jest się na wozie, a raz pod nim.
Będziecie wzmacniać skład przed startem w lidze okręgowej?
Mamy swoich wychowanków. To moje trzecie pokolenie zawodników, z którymi współpracuję. Niektórzy z nich mogliby być moimi synami. Być może pozyskamy jednego, dwóch piłkarzy z zewnątrz, ale będziemy szli w tym kierunku, aby promować wychowanków. Nie jesteśmy bogatym klubem, ale mamy za to świetne warunki do trenowania.