BKS – Hal-Mont – Wisła 0-2 (0-2)
Bramki: Rafał Boguski 20′, Paweł Brożek 38′
BKS: Krystian Jaszczyński (33′ Damian Szydłowski; 60′ Patryk Sobas) – Krystian Lewicki, Krzysztof Mazur, Jan Kret, Mateusz Kasprzyk – Łukasz Piech, Mariusz Łyduch, Piotr Górecki, Kamil Rynduch, Wojciech Szkotak – Tobiasz Stokłosa. Ponadto grali: Mus Grzegorz, Dobranowski Jakub, Górszczyk Patryk, Marut Tomasz, Bodziony Patryk, Motak Marcin, Fortuna Mateusz, Dawid Pilch. Stosowano zmiany lotne.
Wisła Kraków: Michał Buchalik (46′ Gerard Bieszczad) – Konrad Furtak (46′ Szymon Witek), Michał Czekaj (60′ Jakub Janur), Alan Uryga, Dariusz Dudka – Rafał Boguski (46′ Lucas Guedes), Ostoja Stjepanović, Semir Stilić, Maciej Jankowski, Konrad Handzlik (60′ Grzegorz Marszalik) – Paweł Brożek (65′ Piotr Ferens).
Dla jednych sobotni sparing przy Parkowej był początkiem drogi w przygotowaniach do rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. Krakowianie przyjechali do Bochni w składzie silnym, bo z Brożkiem, Dudką, Stjepanoviciem, Stiliciem, Boguskim czy też nowymi nabytkami: Jankowskim i Buchalikiem, Dla drugich okazją do osłodzenia sobie goryczy spadku z III ligi, a także do przypomnienia licznie zgromadzonej publiczności zawodników, którzy nie tak dawno przecież wprowadzali bocheńską piłkę do III ligi.
Wisła pokonała Bocheński KS bez większego wysiłku, bez konieczności podkręcania tempa. Po meczu Paweł Brożek powiedział nam, że jeszcze rano trener Smuda zaordynował swoim podopiecznym ciężki trening. Od 60 minuty byłem już tylko myślami przy ławce rezerwowych – mówił. Kapitan Wisły miał jednak w pamięci, że w Bochni na mecz z Wisłą przyjdzie wielu kibiców: „Wiemy, że Bochnia jest wiślacka, dlatego też zdecydowaliśmy się na ten mecz” – powiedział.
Świadomi, że krakowianie potraktowali to spotkanie czysto w kategoriach treningowych byli zawodnicy grający w zespole BKS. Celowo nie napisaliśmy zawodnicy BKS-u, bo w drużynie Krzysztofa Kroka zobaczyliśmy tych piłkarzy, których kibice Bocheńskiego już dawno nie widzieli przy Parkowej. Kamil Rynduch przyznał, że Wisła zaprezentowała może 20% swoich możliwości. Tomasz Marut zwracał jednak uwagę, że mimo porażki drużyna z Bochni zostawiła po sobie dobre wrażenie. Abstrahując od oceny przebiegu tego meczu możliwość zagrania przeciwko trzynastokrotnemu Mistrzowi Polski była świętem dla wszystkich tych, którzy wybiegli w czerwonych kostiumach na boisko.
Jak można było się spodziewać Wisła nawet nie podkręcając tempa gry zepchnęła gospodarzy do defensywy, która sprawiała co najmniej przyzwoite wrażenie. Konsekwentna gra: przesuwanie całych formacji powodowało, że grający w jednostajnym tempie Wiślacy nie potrafili stworzyć sobie klarownej okazji do zdobycia bramki. Pierwsza i druga padła po złych wybiciach bramkarzy. Najpierw Krystian Jaszczyński będąc poza światłem bramki wybił piłkę prosto pod nogi Rafała Boguskiego, który skrzętnie skorzystał z prezentu, a pod koniec pierwszej połowy Damian Szydłowski posłał piłkę wprost do Pawła Brożka, który wygrał pojedynek biegowy ze stoperami BKS-u, wpadł w pole karne i w swoim stylu: plasowanym uderzeniem umieścił piłkę w prawym rogu bramki.
Bochnianie mimo straty dwóch goli grali nadal bardzo rozważnie w defensywie pozwalając sobie od czasu do czasu na groźne wypady pod bramkę Wisły. Najbliżej strzelenia bramki dla gospodarzy był Jakub Dobranowski. Warto także odnotować dobre interwencje młodziutkiego Patryka Sobasa, który wybronił strzał z rzutów wolnych Semira Stilica.
Po spotkaniu trener Bocheńskiego – Krzysztof Krok żałował, że nie miał wisoną do dyspozycji tak szerokiej kadry – kiedy wszedłem do szatni musiałem wykonać obrót o 360 stopni, aby ogarnąć całą naszą kadrę. Szkoda, że nie miałem ich do swojej dyspozycji przez ostatnie dwa miesiące. Kiedy zapytaliśmy Tomasza Maruta, czy ten skład, w którym BKS zagrał z Wisłą już więcej się nie powtórzy – rzucił nam: dlaczego nie? Dlaczego więc nie wierzyć, że w końcu pojawią się jakieś środki, które wesprą bocheński futbol, a dobrze grająca drużyna przyciągnie na trybuny, podobnie jak to było dzisiaj około tysiąca kibiców.