Musimy oddać sprawiedliwie, że początek rundy w wykonaniu Okocimskiego nie wyglądał źle, powiedzielibyśmy obiecująco (zwycięstwo w Katowicach, remisy w Łęcznej, Gdyni). Z czasem było już coraz słabiej, gdzieś ginął optymizm zespołu. Porażka z Energetykiem była zapowiedzią prawdziwej katastrofy z Dolcanem, po której do dymisji podał się Piotr Stach. Czy dymisja szkoleniowca nastąpiła we właściwym czasie? Niektórzy uważają, że nowy szkoleniowiec w Brzesku powinien pojawić się już zimą. Trudno nam z tym się zgodzić, gdyż jesienią Okocimski potrafił wycisnąć ze swojego skromnego potencjału tyle ile się dało i mieć realne szanse na opuszczenie strefy spadkowej.
Porażka z ekipą z podwarszawskich Ząbek była momentem przełomowym w tej rundzie. Od tego momentu zespół nie potrafił się podnieść z kolan. Nie pomogła zmiana trenerów. Pod wodzą trenerskiego duetu – Robert Orłowski – Krzysztof Przytuła (skąd w ogóle pomysł na dwuosobową decyzyjność, zwłaszcza , że jeden z trenerów nie zawsze mógł towarzyszyć zespołowi podczas meczów) grał OKS bez wiary w końcowy sukces, a jeżeli był na początku tej współpracy, szybko wyparował.
Od wspomnianej porażki 0-6 (25 kolejka), Okocimski rozegrał jeszcze dziewięć meczów, w których zdołał – i to szczęśliwie – wywalczyć remis z Puszczą. Pozostałe spotkania zakończyły się porażkami „Piwoszy”. Bilans bramkowy jest równie dołujący: 2-16.
Wielokrotnie zastanawialiśmy się co jest przyczyną kryzysu w Okocimskim. Pieniądze – to podstawa. Ich brak determinował przez lata funkcjonowanie klubu. Wielu zawodników- jak chociażby Piotr Darmochwał (ale nie tylko) byli do Brzeska tylko wypożyczani. W tym klubie wypromowali się, a następnie odeszli do innych zespołów. Brak ekwiwalentu za wyszkolenie piłkarzy, oddawanie ich w zasadzie za darmo było jednym z problemów klubu.
Powodowało także, że zespół po awansie do I ligi i zwiększeniu wymogów finansowych przebywał w permanentnej przebudowie. Żeby zbudować silny klub – mówił nam Tomasz Szarliński (manager klubu) – potrzeba lat i jako przykład podawał angielskie Norwich. Wbrew jednak tej zdroworozsądkowej opinii Okocimski poszedł drogą na skróty sprowadzając jak się okazało zawodników, którzy najpierw straszyli rywali swoim nazwiskiem, a potem już tylko klubowych skarbników.
Jesienią podobała nam się nawet walka OKS-u z finansowymi problemami. Klub poszedł w kierunku współpracy barterowej z reklamodawcami, którzy w zamian za banery na stadionie, miejsce na klubowej stronie internetowej wykonywali usługi, które mocno ograniczały koszty utrzymania klubu. Wiosną Okocimski podpisał umowę z dostawcą odzieży sportowej, która stała się punktem wyjścia do koncepcji dalszej współpracy pierwszoligowca z zespołami niższych klas rozgrywkowych z terenu powiatów brzeskiego, bocheńskiego i tarnowskiego. Okocimski miał między innymi pomagać klubom pozyskiwać w dobrej cenie renomowany sprzęt, a także pojawiać się na lokalnych imprezach sportowych, podnosić rangę turniejów młodzieżowych.
Pomysł jak najbardziej słuszny upadł. Przynajmniej na razie. Brzeszczanom zabrakło wytrwałości oraz empatii, której niedobór rysuje zły obraz OKS w regionie. Z kilkukrotnie aranżowanych spotkań z przedstawicielami klubów do skutku doszło tylko to z potencjalnymi partnerami z terenu powiatu brzeskiego. Próby zorganizowania kolejnych spotkań kończyły się na mało profesjonalnym potraktowaniu przedstawicieli klubów, którzy przyjeżdżali w wyznaczone miejsce (byliśmy świadkami takiej sytuacji) i mogli co najwyżej pocałować klamkę.
Okocimski zajął ostatnie miejsce w ligowej tabeli i z hukiem spadł z I ligi. Pytanie jak mocny będzie upadek? Nieoficjalnie mówi się, że klub nie będzie w stanie przystąpić do rozgrywek II ligi, która po reformie stanie się miejscem rozgrywek ogólnopolskich, a na to Okocimskiego odciętego (podobno) od sponsorów może nie stać. Stąd całkiem realne mogą okazać się zasłyszane informacje, że przyszły sezon OKS rozpocznie w IV, a w najlepszym przypadku III lidze.
Źródło: 90minut.pl, własne