Contimax MOSiR Bochnia – STS Skarżysko-Kamienna 3:0 (25:18, 25:16, 25:21)
Contimax w składzie: Julian Mituniewicz, Michał Nieckarz, Jakub Zmarz, Jakub Czubiński, Roman Kącki, Szymon Ściślak oraz Dawid Małysza (libero), a także Jakub Habel, Maciej Żeleźnik, Rafał Madej i Adam Smęda.
STS w składzie: Łukasz Kruk, Piotr Brojek, Wiktor Skwarek, Krystian Lisowski, Mateusz Plutka, Marcin Szumielewicz oraz Karol Kowalik (libero), a także Dominik Kiernoz, Hubert Kuźdub i Piotr Kamiński.
Mimo tak dobrego wyniku końcowego, początek spotkania wcale nie wyglądał najlepiej w wykonaniu bochnian. Gospodarze co tylko wybiegli na parkiet i już przegrywali 0:5… Wprawdzie Dawid Małysza – występujący nadal na pozycji libero (kłopoty z barkiem uniemożliwiają mu atak) – zdążył już w tych pierwszych akcjach zabłysnąć w obronie, niemniej jednak mocno szwankował bocheński atak. Szczęśliwie, na konto bochnian wpadł w końcu pierwszy punkt, ale i kolejne „oczka” poczęli dopisywać do swego dorobku gracze MOSiR-u. Po ataku Szymona Ściślaka było już 3:5, a po punktowej zagrywce Jakuba Czubińskiego, Contimax tracił do rywala zaledwie jedno „oczko” (7:8). STS jeszcze przez chwilę trzymał tę minimalną przewagę nad gospodarzami, ale Roman Kącki (który już w spotkaniu z Karpatami Krosno zamienił się rolami z Dawidem Małyszą) skończył atak z przechodzącej piłki i tym samym z prowadzenia ekipy gości nic nie pozostało. Wynik dosyć długo był „na styku”, ale znów dały o sobie znać bocheńskie zagrywki. Najpierw skarżyskich przyjmujących wytrącił z równowagi Szymon Ściślak, a już po chwili Jakub Zmarz swym kąśliwym serwisem dopełnił „dzieła zniszczenia”. Ten set pewnie wygrali bochnianie 25:18.
Goście ze Skarżyska z pewnością chcieli zrewanżować się za porażkę z pierwszego seta w drugiej partii, ale plan zwycięstwa nad bochnianami musieli realizować już bez swego nominalnego libero – Karola Kowalika, który z urazem kostki musiał opuścić parkiet. Na tej pozycji zmuszony był więc zadebiutować Hubert Kuźdub. Na bochnianach ta zmiana nie zrobiła jakiegoś wielkiego wrażenia, natomiast u rywala widać było momentami sporą niepewność. Z owej niepewności potrafili doskonale skorzystać gracze Contimaxu, którzy nie tylko dobrze zagrywali, ale też pewnie kończyli ataki. Na nic zdały się czasy wzięte przez trenera STS-u. Podopieczni Łukasza Kruka nie mogli znaleźć recepty na ekipę gospodarzy i w tej partii także musieli uznać wyższość zawodników z Solnego Grodu. Tym razem goście zdobyli jeszcze mniej punktów niż w pierwszym secie…
Swoją złą kartę zawodnicy ekipy przyjezdnej wyraźnie chcieli odwrócić w trzeciej odsłonie. I rzeczywiście, gdy atak z krótkiej, którego wykonawcą był Jakub Zmarz, został zatrzymany przez skarżyski blok, widać było w szeregach gości tą wielką chęć wygranej. Los nie był jednak zbyt łaskawy dla zawodników z województwa świętokrzyskiego. Wprawdzie po serii zagrywek Wiktora Skwarka rywal wyszedł na dwupunktowe prowadzenie (9:11), które zwiększył nawet do czterech „oczek” (10:14), niemniej jednak bochnianie tak łatwo nie odpuścili. Jedenasty punkt dla MOSiR-u wywalczył Ściślak, Jakub Zmarz do spółki z innym Jakubem – Czubińskim – popisali się skutecznym blokiem, a tymczasem gra STS-u poczęła się coraz bardziej „sypać”. Podopieczni trenera Banaszaka błyskawicznie odrobili straty (15:15), a co więcej momentalnie odskoczyli przeciwnikowi i tym samym zamknęli mu drogę do zwycięstwa w tym meczu. Gdy Julian Mituniewicz wystawił piłkę niemal znad ławki rezerwowych, a Jakub Czubiński odważnie ją zaatakował i ku uciesze sympatyków Contimaxu – zdobył punkt, szkoleniowiec MOSiR-u mógł być już pewny, że tego meczu nie przegra. Bochnianie dołożyli jeszcze dwa punkty, wygrali w trzecim secie 25:21, w całym meczu 3:0 i po tym ostatnim spotkaniu rundy zasadniczej pozostali na szóstym miejscu drugoligowej tabeli.
Joanna Dobranowska