Wygraliście w rzutach karnych z BSF Bochnia. Mieliście bardzo dobry początek tego meczu, potem Bochnia wyrównała. Były nerwy?
Nawet przed meczem były – wiadomo, to przecież finał. A co do karnych, to loteria. Powiedzieliśmy to sobie z kapitanem zespołu z Bochni. Mecz był super. My mogliśmy i oni mogli strzelić. Każdy miał szansę aby wygrać. To do nas jednak uśmiechnęło się szczęście.
Graliście bardzo konsekwentnie w obronie, traciliście mało bramek. Mieliście, zwłaszcza w fazie grupowej mecze lepsze i gorsze. Niewiele wskazywało na to, że zajdziecie nie tylko do finału, ale że wygracie turniej. Z każdym meczem jednak się rozkręcaliście…
Tak i z każdym meczem coraz bardziej bolały nogi. Mieliśmy przede wszystkim wiele szczęścia, bez którego nie udałoby się nam wiele zdziałać. Podobno jednak szczęście sprzyja lepszym.
Co dalej?
Przed nami dwa treningi, po których będziemy mieć przerwę. Później – wiadomo – powrót do treningów i … na pewno na laurach nie spoczniemy.