KS Błękitni Ropczyce – Contimax MOSiR Bochnia 2:3 (24:26, 25:20, 20:25, 29:27, 14:16)
Contimax wystąpił w składzie: Jakub Habel, Dawid Małysza, Michał Nieckarz, Szymon Ściślak, Jakub Czubiński, Maciej Żeleźnik, Roman Kącki (libero) oraz Jakub Zmarz, Adam Smęda i Julian Mituniewicz.
W pierwszym secie zawodnicy z Solnego Grodu wyszli na nieznaczne prowadzenie, ale standardowo – końcówka była w ich wykonaniu nieco nerwowa. Mimo owej nerwowości jaka zazwyczaj towarzyszy siatkarzom Contimaxu w decydujących momentach setów, tym razem przy stanie 24:24 to bochnianie rozdawali karty. Za sprawą dwóch udanych ataków to ekipa gości cieszyć się mogła ze zwycięstwa w pierwszej partii.
Druga odsłona była trochę słabsza w wykonaniu zawodników Roberta Banaszaka, a już w szczególności szkoleniowiec MOSiR-u mógł narzekać na przyjęcie zagrywki. Błękitni „ukąsili” swego rywala serwisem, a trzy, czy nawet cztery asy pozwoliły im ustabilizować grę na tyle by triumfować w tym secie 25:20.
O ile w drugiej partii to gospodarze popisywali się skutecznymi zagrywkami, o tyle już trzecia partia należała w tej kwestii do gości. – Sprawialiśmy rywalowi problemy zagrywką, a dzięki temu mogliśmy potem wyprowadzać skuteczne kontry – mówił tuż po zakończeniu spotkania opiekun MOSiR-u. I rzeczywiście, bochnianie prowadzili pięcioma, a nawet sześcioma punktami i pewnie zmierzali do wygranej w tym secie. – Ewidentnie z jednej strony siatki grało nam się lepiej, ale czasem tak po prostu jest – przyznał z uśmiechem trener Banaszak.
Zespół prowadzony przez Michała Betleję nie zamierzał jednak szybko schodzić z parkietu, a tym bardziej nie zamierzał schodzić z parkietu pokonany. Siatkarze z Ropczyc prowadzili w czwartej odsłonie meczu 20:14 i gdy już wydawać się mogło, że ten set padnie ich łupem, przebudził się bocheński blok. Gracze MOSiR-u raz po raz fundowali swym przeciwnikom „czapy”, a Błękitni wyraźnie nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu na przepchnięcie piłki na drugą stronę siatki. Bochnianie zdołali wyjść na prowadzenie 22:21, ale ekipa z Ropczyc się nie poddawała. Miejscowi siatkarze naprawdę się starali, ale też sprzyjało im szczęście. To bochnianie nie skończyli ataku i tym samym to gospodarze doprowadzili do wyrównania stanu setów w tym spotkaniu, wygrywając w tej partii 29:27.
Piąty set rozpoczął się wręcz fatalnie dla bochnian. Błękitni na tyle zaszkodzili MOSiR-owi zagrywką, że podopieczni Roberta Banaszaka przegrywali już 4:8. Po zmianie stron nastąpiła jednak „reaktywacja” bocheńskiego bloku. Gracze z Miasta Soli powstrzymywali ataki gospodarzy, skutecznie kontrowali i dzięki temu wyszli na prowadzenie 10:9. Decydujące akcje miały miejsce przy stanie 14:14: Szymon Ściślak wraz z Michałem Nieckarzem dwukrotnie zatrzymali w ataku Pawła Rusina i tym samym upragniona wygrana Contimaxu nad wiceliderem tabeli stała się faktem!
Joanna Dobranowska