Przegraliście 3-2 z ekstraklasową – można tak powiedzieć – Wisłą Kraków. Gdybyście przed meczem dowiedzieli się, że mecz będzie wyrównany i trzymał w napięciu do ostatniej minuty, chyba byście wzięli taki przebieg spotkania w ciemno?
Nie do końca się zgodzę. Wychodzi się po to, aby grać o zwycięstwo. Nie można stawiać się od razu na straconej pozycji. Faktycznie jednak, gdy zobaczyliśmy skład Wisły, to u zawodników widzieliśmy lekkie przerażenie. W trakcie gry okazało się, że nie taki diabeł straszny.
Pierwsza połowa była zachowawcza. Mało było sytuacji podbramkowych. Wisła miała lekką przewagę. Takie mieliśmy jednak założenia na to spotkanie. Po przerwie mieliśmy grać nadal konsekwentnie, ale bardziej odważnie. Bardzo dobrze zagrała linia pomocy współpracująca ze Sławkiem [Zublem – przyp. MK]. Czuć było, że będzie można strzelić bramkę. Strzeliliśmy dwie kapitalne bramki po kapitalnych akcjach. Doprawdy palce lizać. Niestety później zaczął się dramat, który ostatecznie skończył się dla nas tragicznie. Bardzo nad tym ubolewam. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz zostawiliśmy na boisku równie wiele zdrowia co w tym spotkaniu.
Powiedziałem, że bralibyście ten przebieg meczu w ciemno, gdyż kilka tygodni temu graliście z rezerwami Korony Kielce, w składzie której – jak na złość – również pojawiło się kilku graczy z T-Mobile Ekstraklasy, a mecz skończył się waszą wysoką porażką. Z Wisłą zaskoczyliście chyba nie tylko przeciwników, ale i samych siebie, że potraficie grać z tak mocnym rywalem.
Z Koroną to była trochę inna sytuacja. Byliśmy w dołku fizycznym. Nie było co wtedy tego nawet ukrywać. Przykład meczu z Granatem, z liderem, który wytrzymaliśmy do 90 minuty, pokazał, że wróciliśmy do formy. Dzisiaj spodziewaliśmy się, że również podołamy fizycznie rywalowi. Niestety przytrafiły nam się makabryczne błędy. Nie możemy sobie pozwolić na takie rzeczy. Jeżeli chcemy coś osiągać, to nie powinniśmy popełniać tak wiele prostych błędów.
Po spotkaniu podjął pan zdecydowane decyzje personalne...
Tak. Na dzień dzisiejszy, a do końca rundy została nam tylko jedna kolejka, odsunąłem od pierwszego składu Tomka Wojewodę, Mateusza Fortunę i Krystiana Lewickiego. Za co? Za to, że nie wywiązali się z zadań taktycznych. Jeżeli zrealizowaliby je, myślę, że ten mecz wygralibyśmy nie 2-0, ale wyżej. Z upływem czasu Wisła coraz bardziej się odkrywała, a my mogliśmy spokojnie ją kontrować. Niestety za błędy trzeba płacić.
Do końca rundy został tydzień, a od dziewięciu tygodni nie potraficie wygrać meczu.
Życie. Biorę na siebie odpowiedzialność. Mamy młody zespół. Najpierw trzeba zdobyć punkty w ostatnim meczu z Beskidem, a następnie usiąść i porozmawiać co dalej. Mamy niezły zespół, trzeba go trochę wzmocnić, później przygotować się i walczyć. Ten cel musimy być jednak ustalony przez klub. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że gramy tylko po to, aby grać. Takim meczem jak dzisiejszy, jak ten sprzed tygodnia z Granatem i początkiem ligi, że jesteśmy w stanie grać na fajnym poziomie.