Contimax MOSiR Bochnia – MCKiS Energetyk Jaworzno 1:3 (25:22, 24:26, 23:25, 25:27)
Contimax: Rafał Madej, Szymon Ściślak, Jakub Habel, Michał Nieckarz, Dawid Małysza, Jakub Czubiński, Roman Kącki (libero), a także Julian Mituniewicz, Maciej Żeleźnik, Jakub Zmarz.
MCKiS: Mateusz Wojtowicz, Marcin Mizera, Tomasz Matusik, Mateusz Jędryczka, Władysław Olszowski, Igor Walczykowski, Dawid Kuryło (libero), a także Piotr Gruszowski.
Bochnianie naprawdę dobrze rozpoczęli to spotkanie – można było obserwować w ich wykonaniu punktowe zagrywki, skuteczne bloki, a także udany atak ze środka drugiej linii, który pewnie wykończył Dawid Małysza. Ale rywale wcale nie byli od bochnian gorsi i również takimi zagraniami się popisywali. Dlatego tym trudniej poczęło się wieść graczom Contimaxu na parkiecie, kiedy zawodnicy Energetyka nagle zaczęli w jednym z tych elementów siatkarskiego fachu dominować… Najpierw na blok ekipy MCKiS-u nadział się Jakub Czubiński, po chwili to samo spotkało na środku siatki Rafała Madeja, a gdy już wydawało się, że Szymon Ściślak „wyłamie” ręce zawodników drużyny przyjezdnej i odwróci złą kartę – jego także zatrzymał blok ekipy gości.
Z nieznacznego prowadzenia bochnian nic nie pozostało, a na tablicy świetlnej pojawił się wynik 17:19 – korzystny dla przeciwnika. Sytuacja rzeczywiście szybko się zmieniła, ale nadal to nie drużyna gospodarzy miała powody do zadowolenia. Contimax przegrywał już 19:22, ale w pole serwisowe powędrował wtedy Dawid Małysza. Młody przyjmujący popisał się niezwykle mocną i kąśliwą zagrywką i przy jego serwisie podopieczni trenera Banaszaka wyszli na prowadzenie 23:22. O wygranej w tym secie zadecydował Szymon Ściślak, który najpierw popisał się skutecznym blokiem, a już w kolejnej akcji pokazał co potrafi jako atakujący.
Kolejny set należy określić jako wyrównany. Wprawdzie od czasu do czasu jedna z ekip odskakiwała na dwu-, a nawet trzypunktowe prowadzenie, niemniej jednak tak nieznaczna przewaga była momentalnie niwelowana przez zespół przeciwny. Przy stanie 18:18 serwisem ponownie postraszył graczy z Jaworzna Dawid Małysza i Contimax mógł się znów cieszyć z prowadzenia – tym razem prowadzenia tym cenniejszego, gdyż uzyskanego w decydującej fazie seta. Jak się jednak szybko okazało, radość bochnian nie miała trwać długo… Ale nim „czar prysł” Michał Nieckarz miał okazję zaatakować przechodzącą piłkę, a i Szymon Ściślak znów sprawdził się w roli bocheńskiego bombardiera. Prowadzenie 24:22 nie wystarczyło jednak aby gospodarze triumfowali w tej partii. Bochnianom zabrakło szczęścia i to MCKiS wygrał tego seta 26:24.
Szczęścia zabrakło bochnianom również w dwóch kolejnych odsłonach tego meczu. W secie trzecim kibice ponownie byli świadkiem walki łeb w łeb – walki, która niestety dla Contimaxu – zakończyła się zwycięstwem ekipy gości. Warto jednak podkreślić, że mimo kilku ewidentnych błędów jakie zespół z Solnego Grodu faktycznie popełnił, naprawdę niewiele zabrakło do tego, by odwrócić los tego spotkania. Prawdziwa bitwa rozegrała się także w partii czwartej. W początkowej jej fazie to MOSiR rozdawał karty i prowadził nawet 11:7, ale z każdą kolejną akcją w szeregi bochnian napływał coraz większy niepokój. Siatkarze z Bochni najpierw dali sobie wyrwać prowadzenie, a już po chwili „gryźli” parkiet aby zdołać doprowadzić jeszcze do tie breaka. Niestety, po raz kolejny w tym meczu zawodnikom MOSiR-u po prostu zabrakło szczęścia i o secie piątym zarówno oni sami, jak i niewielka grupka zgromadzonych na trybunach kibiców, mogli tylko pomarzyć…
Joanna Dobranowska