O tym jak ciężko gra się w roli faworyta przekonali się w spotkaniu piątej kolejki bocheńscy szczypiorniści. Mecz, który rozgrywali w hali Politechniki Świętokrzyskiej rozpoczął się lepiej dla gospodarzy. Miejscowa ekipa szybko wyszła na prowadzenie, ale też szybko jej przewaga stopniała. Mimo wyniku remisowego, jaki pojawił się na tablicy świetlnej w 11 minucie (4:4) wcale nie oznaczało to nagłego „przebudzenia” bochnian. Podopieczni Ryszarda Tabora zawodzili w ataku i to właśnie przez słabą dyspozycję bocheńskiej ofensywy, MOSiR schodził na przerwę przegrywając z zespołem AZS-u różnicą jednej bramki.
Po zmianie stron, gra w wykonaniu chłopców z Solnego Grodu wyglądała już zdecydowanie lepiej. Worek z bramkami rozwiązał Mateusz Bujak, po którego trafieniu goście doprowadzili do wyniku obustronnie identycznego (16:16). Nie był to jednak ten Mateusz, który doprowadził do niemal szewskiej pasji kielecką defensywę. Mateusz Zubik – bo o nim tu mowa – raz po raz pokonywał w drugiej odsłonie tego spotkania świętokrzyskiego golkipera i w całym meczu mógł się pochwalić aż dwunastoma trafieniami…
W 46. minucie bochnianie prowadzili z gospodarzami już 23:18, ale wraz z każdą kolejną minutą bramek na konto MOSiR-u wpadało coraz więcej. – Stopniowo powiększaliśmy przewagę, poprawiliśmy grę w obronie – relacjonował tuż po końcowym gwizdku Ryszard Tabor. – Nie było to jakieś porywające spotkanie, ale cieszymy się, że jest to spotkanie wygrane – podsumował występ swych zawodników szkoleniowiec bocheńskiej ekipy.
Zawodnicy MOSiR-u odnieśli zasłużone piąte z rzędu zwycięstwo, a na kolejne będą musieli poczekać aż do 16 listopada, kiedy to w ramach 6. kolejki podejmą na własnym parkiecie zespół krakowskiej Wandy.
AZS Politechnika Świętokrzyska Kielce – MOSiR Bochnia 22:31 (16:15)
MOSiR: Gut, Węgrzyn, Serwatka – Zubik 12, Karwowski 6, Bujak 4, Janas 4, Król 3, Malinowski 1, Pach 1, Baluk, Spieszny, Piątkowski, Tacik.
AZS: Styrna 6, Wróblewski 3, Banach 2, Rączka 2, Zdrojkowski 2, Kuraś 1, Kwieciński 1.
Joanna Dobranowska