Prawda jest jednak taka,że drużyna z Sanoka tym bardziej nie miała się czym pochwalić w tym meczu. Wprawdzie pierwszy set padł łupem gospodarzy, którzy pokonali bochnian 25:22, ale już w kolejnych trzech partiach to zespół gości pokazał się z lepszej strony.
– Mam nadzieję, że w Sanoku będziemy kontynuowali dobrą grę i wyeliminujemy te mankamenty, które przeszkadzają nam na boisku – mówił jeszcze przed spotkaniem z drużyną Mansardu szkoleniowiec bochnian, Robert Banaszak. Niestety, spotkanie obfitowało przede wszystkim w błędy, a doskonałym komentarzem do tego co działo się w sanockiej hali jest wypowiedź opiekuna Contimaxu: – Ciężko powiedzieć, że był to mecz na poziomie drugiej ligi – przyznał otwarcie trener Banaszak.
Bochnianie nie wiedzieli czego tak naprawdę mogą się spodziewać po beniaminku z Sanoka, ale chyba nie przypuszczali, że w szeregach gospodarzy panował będzie aż taki bałagan. A ten bałagan udzielił się nawet siatkarzom z Bochni, którzy na szczęście w decydujących momentach wykazywali więcej zimnej krwi i w rezultacie zdołali wywieźć z Sanoka komplet punktów.
TSV Mansard Sanok – Contimax MOSiR Bochnia 1:3 (25:22, 14:25, 19:25, 25:27)
Contimax wystąpił w składzie: Jakub Habel, Dawid Małysza, Szymon Ściślak, Michał Nieckarz, Jakub Czubiński, Rafał Madej, Roman Kącki (libero) oraz Maciej Żeleźnik, Julian Mituniewicz, Aleksander Juszczyński.
Joanna Dobranowska