I liga. Porażka Okocimskiego w Grudziądzu.

383 0

Olimpia Grudziądz: Bartosz Fabiniak – Robert Pisarczuk, Marcin Staniek, Michał Piter-Bućko, Marcin Woźniak – Dariusz Kłus, Marcin Smoliński (78′ Michał Łabędzki), Piotr Ruszkul (90′ Mateusz Górka), Adrian Frańczak – Maciej Kowalczyk (73′ Robert Szczot), Adam Cieśliński.

Okocimski:
Aleksander Kozioł (46′ Marek Pączek) – Mateusz Wawryka, Radosław Jacek, Arkadiusz Ryś, Bartosz Sobotka – Piotr Darmochwał, Konrad Cebula, Bruno Żołądź (46′ Michał Nawrot), Michał Szewczyk – Maciej Termanowski (78′ Robert Smoliński), Wojciech Wojcieszyński.

Żółte kartki: Smoliński, Frańczak, Piter-Bućko, Kłus – Wojcieszyński

Mecz w Grudziądzu rozpoczął się dla Okocimskiego najlepiej jak mógł. Już w piątej minucie prostopadłą piłkę otrzymał Piotr Darmochwał i w sytuacji sam na sam pokonał Fabiniaka. Zaledwie dwie minuty później Okocimski mógł podwyższyć rezultat, ale znakomitą okazję Wojcieszyńskiego wybronił bramkarz gospodarzy. Brzeszczanie cały czas pozostawali w natarciu prezentując dużą ruchliwość i nieszablonowe sposoby rozegrania piłki.

Niestety już w 12 minucie wyrównał niezawodny Kowalczyk, który wykorzystał efektowny rajd i dokładną centrę Cieślińskiego. Ten sam zawodnik sześć minut później pokonał Kozioła strzałem głową po dośrodkowaniu Smolińskiego. Od tego momentu gra wyrównała się. Obie drużyny próbowały stworzyć zagrożenie pod bramką rywala, ale brakowało dokładnego ostatniego podania.

W 27′ Piotr Ruszkul zdobył trzecią bramkę dla Olimpii i stało się jasne, że o punkty w Grudziądzu będzie bardzo ciężko. Tym bardziej, że ostatnie minuty pierwszej połowy należały do podopiecznych trenera Kafarskiego. Kilkukrotnie umiejętnościami musiał wykazywać się Aleksander Kozioł.

Po zmianie stron kibice oglądali otwarty ciekawy dla oka mecz, w którym oba zespoły stworzyły sobie okazje do zdobycia gola. Niestety na boisku nie zobaczyliśmy już Aleksandra Kozioła, który nabawił się kontuzji podczas interwencji po strzale Kowalczyka. W bramce stanął Marek Pączek.

Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Raz jedną (Ruszkul) a raz drugą (Darmochwał) drużynę przed utratą bramki ratowała poprzeczka. Ostatecznie mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem gospodarzy, którzy potwierdzili, że ich ekstraklasowe aspiracje nie są czczą gadaniną.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *