III liga. Po twardym boju – Soła lepsza od BKS

401 0

BKS – Soła 0-1 (0-0)
Bramka: Cygnar 60′
Żółte kartki: Zubel, Siwek, Kret, Lewicki – Wadas, Dynarek, Janeczko, Jasiński
BKS: Czapla – Wojewoda, Kret, Mazur, Lewicki (86′ Turczyn) – Czapeczka, Górecki (78′ Styrna), Kasprzyk, Szkotak (60′ Siwek) – Łyduch (67′ Stokłosa) – Zubel.
Soła: Talaga – Jamróz (90′ Sałapatek), Wadas, Skrzypek, Ząbek, Stanek (74′ Stróżak), Cygnar, Dynarek (65′ Czarnik), Gleń, Jasiński, Janeczko.

Mecz, który zapowiadaliśmy jako pojedynek na szczycie III ligi zawiódł nieco nasze oczekiwania. Wicelider i lider rozgrywek nie pokazali pięknej gry, ale solidną porcję piłkarskich szachów popartych sporą dawką boiskowej walki. Zwyciężyła Soła -chyba zasłużenie, bo starała się strzelić bramkę przez 60 minut, gospodarze tylko przez 30.

Początek meczu wyglądał dla kibiców BKS-u obiecująco. Już w 8 minucie na prawym skrzydle piłkę otrzymał Mariusz Łyduch i mimo nacisku ze strony dwóch defensorów Soły zdołał oddać strzał, który zatrzymał się na poprzeczce. Niestety była to jedyna akcja bochnian w tej części spotkania, która mogła zakończyć się golem. Więcej do powiedzenia mieli przyjezdni, którzy sprawiali wrażenie zespołu bardziej ukierunkowanego na zdobycie bramki.

W 25 minucie aktywny Adam Janeczko zagrał do niepilnowanego Bartłomieja Jasińskiego. Ten mając przed sobą tylko Jerzego Czaplę zbyt długo zwlekał i dał sobie wybić piłkę stoperowi Bocheńskiego. Zaledwie 5 minut później goście przeprowadzili jedną z najładniejszych akcji meczu. Piłka jak po sznurku przeszła z prawego skrzydła na lewe (wszystko na jeden kontakt) i dotarła do Mateusza Glenia. Ten stanął oko w oko z Czaplą, ale przegrał pojedynek z golkiperem gospodarzy.

W pierwszej połowie, poza strzałem Łyducha, BKS nie potrafił skonstruować akcji, która mogłaby poważnie zagrozić bramce gości. Dwaj defensywni pomocnicy – Mateusz Kasprzyk i Piotr Górecki i grający przed nimi Mariusz Łyduch co prawda notowali wiele odbiorów, ale nie potrafili rozegrać piłki na połowie przeciwnika. Obserwowaliśmy więc wiele długich piłek w kierunku osamotnionego, poniewieranego przez rywali Sławomira Zubla, który niestety przegrywał większość pojedynków.

W drugiej połowie, zwłaszcza na jej początku, niewiele się zmieniło. Nadal więcej z gry mieli goście, BKS ograniczał się do destrukcji i oczekiwaniu na okazje do kontrataku. W 53 minucie z dystansu uderzył Adrian Stanek, ale piłka, choć minęła ręce interweniującego Czapli obiła tylko słupek. Drugie ostrzeżenie bochnianie otrzymali pięć minut później, kiedy to z najbliższej odległości główkował Jasiński. Po raz kolejny BKS od utraty bramki uratował Czapla.

W 60 minucie goście objęli prowadzenie. Goście przeprowadzili akcję, która mogła i powinna być przerwana kilkukrotnie, a jednak Paweł Cygnar wykorzystał niezdecydowanie Krzysztofa Mazura i Jana Kreta, przyjął podbitą przez stopera piłkę na klatkę piersiową i precyzyjnym strzałem dał swojej drużynie prowadzenie.

Strzelenie gola wpłynęło mobilizująco na gospodarzy, którzy zaczęli śmielej atakować rywali. Trener Manelski szybko zareagował na wynik i wprowadził Jarosława Siwka, Tobiasza Stokłosę, a pod koniec meczu drugiego napastnika Krzysztofa Styrnę i Sebastiana Turczyna. Akcje zaczęły nabierać rozmachu, głównie skrzydłami, a cofnięci pod własne pole karne goście nerwowo odliczali czas do końca meczu.

Bocheńskiemu brakowało jednak łutu szczęścia, spokoju w wykończeniu akcji pod bramką rywala. Nie miał go ani Sławomir Zubel, ani Kasprzyk, ani też próbujący strzałów z daleka Stokłosa i Siwek.

W końcówce spotkania okazję do podwyższenia bramki mieli goście, ale próba lobowania Czapli przez Janeczkę okazała się nieskuteczna. Ostatecznie jednak to „Solarze” po ostatnim gwizdku nie będącego w najlepszej formie (wiele złośliwych fauli – uderzenia łokciem, tzw. „saneczki”, uszło uwadze arbitra co nie korespondowało z narzuconym wcześniej drobiazgowym traktowaniem piłkarskich przepisów) sędziego mogli cieszyć się z kolejnych punktów i utrzymania pozycji lidera II ligi.

BKS przegrał drugi ligowy mecz, drugi na własnym stadionie. Bochnianie zajmują jednak trzecie miejsce w tabeli i do lidera z Oświęcimia tracą cztery punkty.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *