Nie tak pan sobie chyba wyobrażał debiut przed bocheńską publicznością?
Zagraliśmy dzisiaj ciężki mecz. Łysica grała naprawdę fajną piłkę. Nas złapał chyba trochę kryzys fizyczny po tych pięciu dobrych meczach. Osobiście jestem po kontuzji i powoli wracam do dyspozycji. Ostatnio dostałem szansę występu dziesięciu minut, dzisiaj trochę dłużej, ale z dobrym zespołem.
W Szreniawie grał pan zazwyczaj na prawej obronie, przeciwko Łysicy operował pan na prawej pomocy. Często uczestniczył pan w akcjach ofensywnych, czegoś jednak zabrakło…
To był ciężki mecz. Mogę grać na lewej i prawej pomocy oraz prawej obronie. Dzisiaj łączyłem te dwie ostatnie pozycje – taka była potrzeba. Nie wypadło to chyba najlepiej, ale będziemy dalej trenować, aby w przyszłych meczach zaprezentować się lepiej i zdobyć jakieś punkty.
W BKS jest pana kilku kolegów z byłego klubu – ze Szreniawy. Lepiej się gra, kiedy obok występują zawodnicy, których zna pan od dawna?
Z pewnością lepiej wejść jest do zespołu kiedy zna się kilka osób w szatni. Atmosfera w klubie jest dobra i nie było żadnego problemu z aklimatyzacją.
W poprzednim sezonie mieliście, w BKS, słabsze skrzydła – przynajmniej pod względem ilości zawodników. Teraz konkurencja wydaje się być dużo większa.
Mamy wyrównany zespół. W lidze jest 18 zespołów. Łącznie do rozegrania jest 34 meczów. W trakcie sezonu przyjdą kartki, kontuzje. Tak , jak powiedział nam trener, każdy będzie miał okazję do wykazania się na boisku. Dobrze, że mamy taką wyrównaną i szeroką ławkę. W razie potrzeby trener może wprowadzić na boisko zawodnika, który nie będzie odstawał od tego, który je opuścił.
W poprzednim sezonie wygrał pan spór ze Szreniawą w Izbie ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych. Mimo, że mógł pan odejść z Wiśnicza, pozostał tam do końca sezonu. Warto było?
Zadecydował wówczas aspekt finansowy. Klub rozliczył się wówczas ze mną finansowo, w pewien sposób. Postanowiłem zostać jeszcze na pół rundy. Myślę, że nie był to dla mnie stracony czas. Mogłem regularnie grać w trzeciej lidze. Nie bałem się o rywalizację, bo mieliśmy krótką ławkę.
A jak pan widzi problemy, które dotknęły Szreniawę, która wycofała zespół z IV ligi?
Zadecydowały tutaj względy finansowe. Były wielkie plany, ale nie było tego podłoża jakim są finanse. Stało się to co się stało. Wielkie długi, chłopaki nie chcieli zostać w tym klubie, reprezentować go. Poszli więc szukać szczęścia gdzie indziej.