III liga. Lider nadal w Bochni. Poroniec pokonany

415 0

HAL-MONT BKS Bochnia – Poroniec
Bramki: Siwek 57’, Zubel 85’,90’+3’ – Bartos 87’

BKS: Jaszczyński – Motak (46’ Fortuna), Mazur, Kasprzyk, Lewicki – Szkotak (91’ Turczyn), Górecki, Stokłosa, Łyduch (70’ Kret), Siwek (75’ Czapeczka) – Zubel.
Poroniec: Hładowczak – Czarnecki, Banaszkiewicz, Drobny R. (22’ Babik), Bartos, Waksmundzki, Gogola (65’ Czerwiec), Mroczka (70’ Zasadni), Piwowarczyk, Drobny M. (80’ Wesołowski), Drąg.

Bocheński po raz kolejny zaprezentował piłkę, na którą warto poświęcić czas, na którą długimi momentami można z przyjemnością popatrzeć. W sobotnie popołudnie, długimi fragmentami, drużyna Marcina Manelskiego grała płynnie, kombinacyjnie w ataku oraz bardzo pewnie, skutecznie w obronie.

Już w 2 minucie bardzo dobrą sytuację na zdobycie gola miał Mariusz Łyduch, jednak nie wykorzystał sytuacji niemal jeden na jeden z bramkarzem. Podobną okazję zmarnował Jarosław Siwek, który w 18′ indywidualną szarżą wypracował sobie stuprocentową okazję do zdobycia bramki. Niestety trafił prosto w bramkarza gości. Minutę później szanse miał Sławomir Zubel, ale znowu na przeszkodzie stanęła precyzja. Najlepszy strzelec BKS uderzył z ostrego kąta, a piłka przeleciała minimalnie obok dalszego słupka. Nie minęło 60 sekund, a bochnianie ponownie stanęli przed kolejną szansą na objęcie prowadzenia. Kolejna kombinacyjna akcja i gra na jeden kontakt przyniosła owoc w postaci sytuacji Tobiasza Stokłosy. Po raz kolejny w tej części spotkania zmarnowanej.

Poroniec zwłaszcza w pierwszej połowie mocno rozczarowywał. Choć chciał grać piłkę otwartą, ofensywną, proponował chaos w swoich poczynaniach, tym samym narażając się bocheńskiemu rywalowi na szybkie kontrataki. Goście w pierwszej połowie przeprowadzili jedną groźną akcję, która i tak powinna zakończyć się dla nich bramką. Do wybitej piłki wyskoczyli Marcin Motak i Marcin Drobny. Piłka poszybowała w górę, Motak źle spadł i złapał kontuzję nie mogąc gonić rywala. Ten wpadł w pole karne i na 8 metrze zbyt długo zastanawiał się w który róg bramki zamurowanego na linii Krystiana Jaszczyńskiego strzelić. Zbyt długo. W ostatnim momencie dobiegł do niego drugi stoper – Krzysztof Mazur i wybił mu piłkę spod nogi na rzut rożny.

Po przerwie nie zobaczyliśmy już na boisku Motaka, którego kontuzja okazała się być bardziej poważna niż sądzono. W jego miejsce pojawił się Mateusz Fortuna, który zajął pozycję prawego obrońcy, pozycję stopera przejął Mateusz Kasprzyk.

Od początku drugiej polowy gra BKS nie wyglądała już tak efektownie jak w pierwszych 45 minutach. Wszystko za sprawą gości, którzy zagęścili szyki lepiej organizując się w destrukcji. Mimo to gospodarze przeprowadzili kombinacyjną akcję na jeden kontakt pomiędzy Tobiaszem Stokłosą, Jarosławem Siwkiem i Sławomirem Zublem, po której ten drugi zdobył gola na 1-0.

Po zdobycie bramki bochnianie cofnęli się pozostawiając rywalowi więcej swobody. Na boisku pojawił się 45-letni Ryszard Czerwiec, który na pozycji defensywnego pomocnika dynamizował rozegranie piłki. W 61 i 64 minucie okazję miał Drab, wcześniej, w 58 minucie minimalnie przestrzelił Drobny.

O losach meczu zadecydowało ostatnie 10 minut. W 85 minucie gola po prostopadłym podaniu Stokłosy strzelił Zubel. Wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Niestety minutę później gola kontaktowego zdobył znany z boisk ekstraklasy Bartos. W bardzo nerwowej końcówce decydująca akcję przeprowadził Sebastian Turczyn, który najpierw odebrał piłkę rywalowi, a następnie zagrał diagonalnie na wolne pole do Zubla, który wpadł w pole karne, minął bramkarza i strzelił do pustej bramki.

BKS wygrał i jest nadal liderem III ligi. Czy przed sezonem ktoś w ogóle w to wierzył?

Wkrótce więcej informacji na temat meczu (wywiady,skrót meczu i galeria zdjęć)

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *