Sokół Borzęcin – LKS Nowa Jastrząbka 2-1 (2-0)
Bramki: Gawłowicz 23’, Ciesielski 45, – Szatko 81’
Sokół: Mucek – A. Rędzina,Gawłowicz, Policht, Moneta, Ciesielski, Goryczko, Mularz (70’ Zabiegała), Mucha (90′ M. Rędzina), Gałka (70’ Zachara), Chmura (81’ Knap).
Nowa Jastrząbka: Kasprzyk – Janus M., Baruch M., Krużel, Flasiński, Szatko, Krause, Kawa, A. Baruch (46′ Pierzchała, 75′ Kozioł), Minorczyk.
Przed spotkaniem trener Sokoła – Sławomir Zubel żywił nadzieję, że jego zespół udanie rozpocznie przygodę z IV ligą, zdawał sobie jednak sprawę, że różnica między tymi rozgrywkami, a okręgówką jest znaczna i o punkty, zwłaszcza w takim – długo oczekiwanym meczu– będzie ciężko.
Początek spotkania potwierdził jego obawy. Po krótkiej przewadze Sokoła do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy starali się unieszkodliwić mocny środek pola Sokoła, a wykorzystać niezwykle szybkie skrzydła. Nie wiadomo jak dalej potoczyłaby się ta rywalizacja, gdyby nie gol z 23 minuty. Do piłki oddalonej o 30 metrów od bramki Kasprzyka podszedł Szczepan Goryczko i uderzył na bramkę gości. Lot futbolówki przeciął Marcin Gawłowicz kierując ją do siatki.
Po strzeleniu gola gospodarze poszli za ciosem i wyraźnie przejęli inicjatywę nad zaskoczonym rywalem. W 35 minucie blisko strzelenia gola był Daniel Policht, ale zabrakło mu nieco precyzji, aby w zamieszaniu podbramkowym umieścić piłkę w siatce. W 37 minucie okazję zmarnował inny debiutant w barwach Sokoła – Tomasz Gałka. Jedyną groźną sytuacja LKS-u był strzał głową Barucha po rzucie rożnym.
Przewaga Sokoła została udokumentowana drugą bramką tuż przed końcem I połowy. Lewym skrzydłem popędził Tomasz Moneta ściągając na siebie dwóch przeciwników. Oszukał ich zagraniem piętą do nadbiegającego Rafała Ciesielskiego, który pozostawiony bez opieki wbiegł do lewego narożnika pola karnego i uderzył prostym podbiciem na bramkę rywala. Ta poszybowała niczym rakieta ziemia – powietrze i zatrzymała się w prawym okienku bramki Kasprzyka. Który to już gol tego pomocnika zdobyty strzałem z dystansu?
Po zmianie stron Sokół nie naciskał dalej rywala starając się przyjąć go na swojej połowie i umiejętnie skontrować. Ta koncepcja sprawdzała się mniej więcej do 70 minuty. Niestety niemal wszystkie próby szybkiego ataku kończyły się niedokładnością na przedpolu bramki gości. Z każdą minutą coraz mniej wyraźnie prezentowali się kapitan Artur Chmura oraz partnerujący mu Tomasz Gałka. Niestety Paweł Knap oraz Mariusz Zabiegała, którzy weszli za wspomnianą dwójkę pod koniec meczu nie mieli już w swoich partnerach takiego wsparcia. Sokół cofnął się mocno na swoją połowę i nie spieszno mu było co kreowania akcji.
Goście z kolei atakowali z dużą determinacją, na szczęście dla gospodarzy chaotycznie. Niemniej jednak co rusz robiło się gorąco pod bramką Mucka. W 80 minucie za faul obrońcy Sokoła sędzia podyktował jedenastkę dla gości. Do piłki podszedł Krzysztof Szatko i pewnym strzałem pokonał golkipera borzęcinian.
Mimo zaangażowania w końcowych fragmentach meczu nawet bramkarza z Nowej Jastrząbki do akcji ofensywnych, goście nie zdołali poważniej zagrozić bramce Mucka i mecz zakończył się sprawiedliwym zwycięstwem gospodarzy.
Spotkanie pokazało, że o punkty w IV lidze nie będzie Sokołowi tak łatwo jak w poprzednim sezonie. Z drugiej jednak strony gra nowo pozyskanych, wspomnianych doświadczonego Polichta, czy też młodych Gałki i Muchy była bardzo obiecująca. Czas powinien działać na korzyść Sokoła. Z upływem czasu, proces zgrania i wkomponowania nowych nabytków (nie było między innymi Kosteckiego, Curyły, Patyka, Kołodzieja)powinien coraz bardziej się dopełniać i przynieść kolejne owoce w pracy Sławomira Zubla.