Czarni – BKS (2-2)
Bramki: Piotr Kamiński 12’, 13’ – Szkotak 8’, Zubel 15’.
Czarni: Brzostowicz – Obierak, Pławski, Witek, Kosatka – Kołodziej, Cecot, Skiba, Kabata – Kamiński, Mazurkiewicz.
BKS: Jaszczyński – Marut, Motak, Jagła, Kasprzyk – Kmak, Górecki, Kozieł, Szkotak – Łyduch, Zubel.
Mecz Czarni – BKS miał dla obu zespołów duże znaczenie. Gospodarze zajmujący 14. pozycję w tabeli i tracący do bezpiecznego 13. miejsca 4 punkty musieli wygrać, aby liczyć się jeszcze w walce o utrzymanie. Bochnianie z kolei chcieli podtrzymać dobrą passę trzech meczów bez porażki oraz zapewnić sobie w Połańcu, najlepiej zwycięstwem, grę w przyszłym sezonie w III lidze.
Mecz zaczął się jednak od kompromitacji… Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej. Prowadzący trzecioligowe rozgrywki zapomnieli, według relacji sędziów, powiadomić arbitrów o wyznaczniu ich do prowadzenia trzecioligowych zawodów. Powiedzieli, że o spotkaniu dowiedzieli się dopiero o godzinie 11.10. Tyle, że mecz rozpocząć się miał 10 minut wcześniej.
Ostatecznie spotkanie rozpoczęło się o 12.30. Nieszczęścia jednak, jak wiadomo, lubią chodzić parami i gdy tylko piłkarze rozpoczęli mecz, z nieba zaczęło lać jak z cebra. Jeszcze przez dwadzieścia minut dało się grać, ale już wtedy można było zastanawiać się nad sensownością kontynuowania meczu – powiedział trener bochnian – Marcin Manelski.
Spotkanie lepiej zaczęli goście, którzy już w 8 minucie objęli prowadzenie. Sławomir Zubel zagrał na prawe skrzydło do Rafała Kmaka, a ten zacentrował na dalszy słupek, gdzie akcję uderzeniem zewnętrzną częścią stopy zamknął Wojciech Szkotak. Piłka po jego strzale zatrzepotała w siatce. Zaledwie cztery minuty później gospodarze wyrównali. Błąd popełnił Marcin Motak, który próbując wyprowadzić piłkę nie wziął pod uwagę fatalnych warunków pogodowych. Piłka miast potoczyć się stanęła w kałuży wody. Skorzystał z sytuacji Piotr Kamiński, który wygrał sytuację sam na sam z Krystianem Jaszczyńskim. Minutę później gospodarze cieszyli się już z objęcia prowadzenia. Daliśmy się zaskoczyć – powiedział później Manelski. Piłkę na 16 metrze otrzymał Kamiński i mocnym strzałem po raz drugi umieścił piłkę w bramce BKS. Czarni prowadzeniem cieszyli się tylko przez dwie minuty. Do zagrania piłki w kierunku pola karnego gospodarzy najszybciej dobiegł Sławomir Zubel, który wykorzystał zatrzymanie piłki w wodzie i podcinką pokonał wychodzącego z bramki bramkarza Czarnych.
Później nie dało się tego meczu po prostu oglądać. Bywały takie zabawne momenty, że czterech – pięciu zawodników stało w bliskiej odległości i nie było w stanie wykopać piłki dalej niż na metr. Zdarzały się także sytuacje niebezpieczne, w których zawodnicy z dużym impetem atakowali piłkę wślizgami. Na szczęście nikomu nic się nie stało – relacjonował trener BKS.
Po zakończeniu pierwszej połowy postanowiono nie przystępować do drugich 45 minut. Doszliśmy do wniosku, ze zdrowie piłkarzy jest najważniejsze. Zwyciężył zdrowy rozsądek – kontynuował Manelski.
Co dalej z meczem Czarni – BKS? Możliwości są trzy. Pierwsza- spotkanie nie zostanie już wznawiane i zakończy się wynikiem uzyskanym w pierwszej połowie (2-2). Druga opcja, to dokończenie meczu – czyli rozegranie 45 minut drugiej połowy. Trzecie rozwiązanie, to z kolei powtórzenie całego spotkania w innym terminie.