Strzelił pan przed tygodniem pierwszą bramkę po powrocie do Czarnych Kobyle z wypożyczenia do GKS Drwinia. Meczu nie wygraliście, kilka dni później porażka w Szczucinie po waszym dobrym występie. Czego brakuje, żebyście odbili się od dna?
W Czarnych jest teraz wszystko nowe. Nowy trener, dużo nowych, młodych chłopaków. Ciężko oczekiwać, że będziemy zgrani. Po powrocie do Kobyla musze łączyć obowiązki służbowe z treningami i nie zawsze mogę uczestniczyć w zajęciach zespołu. Nie mam już tyle czasu, jak kiedyś, aby skupiać się tylko na treningu oraz na karierze piłkarskiej – przynajmniej tak sobie to kiedyś wyobrażałem, że będzie ona wyglądać w zupełnie innych barwach.
Zajmujecie ostatnie miejsce w tabeli. Stawialiście sobie jakieś cele przed tą rundą?
O utrzymaniu możemy chyba zapomnieć. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Myślimy jednak o nowym sezonie i o nowej drużynie.
Kiedyś miał pan propozycje z Unii Tarnów, mówiło się o zainteresowaniu Okocimskim, a jeszcze rok temu, jako młodzieżowiec, był pan zapraszany przez BKS Bochnia. Nie żałuje pan wybrania piątoligowego GKS Drwinia?
I tak i nie. Tak, bo może gdybym dokonał innego wyboru, grałbym w wyższej lidze i o inne cele. Nie, ponieważ w Drwini, choć spędziłem w niej zaledwie pół roku, bardzo dobrze współpracowało mi się z trenerem Mariuszem Krzywdą, który zabiegał o to, abym wzmocnił jego drużynę. Szkoda, że nie otrzymywałem w GKS takich podań jak te od Krzywdy z okresu naszych wspólnych występów w Czarnych [w sezonie 2010/2011 Czarni w składzie z grającym trenerem Mariuszem Krzywdą i Łukaszem Tobiaszem wywalczyli awans do V ligi – przyp. MK] .
W niedzielę gracie z Drwinią w Grobli. Czy to spotkanie będzie miało jakiś dodatkowy smaczek dla pana?
Na pewno tak. Mam tam przecież paru znajomych, trener jest ciągle ten sam, są zawodnicy z którymi wspólnie grałem oraz kibice, którzy dopingowali mnie przez te kilka miesięcy.