Mało kto się spodziewał, że pokonacie Przebój. Tym bardziej, że wygracie aż 4-0. Strzelił pan dzisiaj dwie bramki, dwie z rzutów karnych. Pierwsza z nich z 12 minuty ustawiła chyba wam mecz…
Tak. Zdecydowanie lepiej nam się grało, gdy zespół przeciwny otrzymał czerwoną kartkę [zawodnik gości zatrzymał piłkę ręką zmierzającą do bramki- przyp. MK]. Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa. Przed meczem byliśmy nastawieni na walkę o remis. Dla nas każdy zdobyty punkt, to kroczek do przodu, a jak są trzy, to bym bardziej jest powód do radości. To zwycięstwo dedykujemy Platiemu [Rolandowi Placie – przyp. MK], który już pewnie w tym sezonie nie zagra.
Wasze okazałe zwycięstwo, najwyższe w tym sezonie, jest w cieniu kontuzji waszego kolegi – Rolanda Platy. Jaki wpływ to zdarzenie miało na waszą grę? Wiadomo, że kiedy widzi się cierpiącego kolegę, to udzielają się pewne emocje.
Każdy z nas, który na chwilę podchodził do Rolanda zaraz odwracał wzrok. Nikt z nas nie chciałby więcej widzieć takich sytuacji. Przy okazji chciałem pogratulować panu sędziemu, dobrze prowadząc zawody nie pozwolił na tak ostrą grę. Platiemu życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Taka kontuzja nie zdarza się często. Mieliśmy to w głowach cały czas. Tym bardziej, że tak długo trzeba było czekać na karetkę. Dla nas teraz najważniejsze jest zdrowie kolegi i trzy zdobyte punkty.
Od momentu, kiedy goście byli już w dziewiątkę, graliście strasznie nerwowo. Mieliście ku temu okazje, aby szybciej rozstrzygnąć wynik. Tymczasem wiele niedokładności powodowało, że rywal zapędzał się pod waszą bramkę i mówiąc kolokwialnie „pachniało dla niego golem”…
Zgadza się. Podobna sytuacja miała miejsce przed tygodniem. Nie możemy dopuszczać do takiej sytuacji tym bardziej, że rywal gra w dziewiątkę. Mogliśmy sobie spokojnie grać piłką. Wierzę jednak, że doświadczenie, które teraz zdobywamy będzie później procentowało. Teraz każdy chciał się pokazać i strzelić bramkę. Tak się nie da grać. Powinniśmy tak prowadzić grę, żeby rywale nie mogli dotknąć piłki. Dlaczego wyszło inaczej? To już zostawiam trenerowi do oceny.
W pierwszym meczu zdobyliście jeden punkt, z Beskidem trzy, to razem cztery oczka. Przed tą rundą tylko szaleni gracze obstawiliby, że po dwóch meczach będziecie mieli taki okazały dorobek punktowy. Teraz jesteście już na styku zespołów, które znajdują się pod i nad kreską. Widzicie, że to utrzymanie jest naprawdę realne?
Już przed sezonem trener powiedział nam i my także sobie założyliśmy, że gramy o utrzymanie. Nie będziemy chłopcami do bicia. Każdy z nas jest mężczyzną i wyjdzie na murawę i będzie gryzł trawę… Jeżeli uda nam się utrzymać będzie naszym wielkim sukcesem. Tym bardziej, że przed rundą nikt nie dawał nam jakichkolwiek szans. Nikt też nie zakładał, że zdobędziemy po dwóch meczach cztery punkty.