Okocimski Brzesko – Flota Świnoujście 2-2 (0-0)
Bramki: Smółka 53’, Byrtek 56’ – Aleksander 87’, Arifović 90’+1’
Żółte kartki: Chyła – Śpiączka, Bodziony, Kieruzel, Fryc, Arifović
Składy:
Okocimski: Kozioł – Wawryka, Byrtek, Kucharski, Niechciał – Darmochwał (68’ Pyciak), Chyła, Koman, Litwiniuk (60’ Kowalski) – Ogar – Smółka (80’ Wojcieszyński).
Flota: Kasprzik – Jasiński, Zalepa (65’ Aleksander), Stasiak, Fryc – Kieruzel, Niewiada, Bodziony, Olszar, Niedziela (58’ Śpiączka) – Nwaogu (83’ Arifović).
Do mniej więcej 80 minuty meczu zebrani na stadionie OKS sympatycy „Piwoszy” nie mogli wyjść ze zdziwienia jak łatwo można było odmienić grę Okocimskiego. Nowy szkoleniowiec brzeszczan – Czesław Pawlik zastosował ustawienie z dwoma napastnikami, czego w Brzesku, od pierwszej minuty, dawno już nie oglądano. W efekcie goście nie potrafili wyprowadzić piłki spod własnego pola karnego, a aktywny w tym meczu Smółka wygrywał ze stoperami większość pojedynków o górne piłki.
Pomijając pierwszą wyrównaną część spotkania, Okocimski dyktował warunki gry stwarzał ciągłe zagrożenie pod bramką Kasprzika. Mniej więcej wówczas, na 10 minut przed końcem meczu wielu zastanawiało się, czy teraz Okocimski pójdzie za ciosem i zdobędzie kolejne trzy punkty, tym razem w Bytomiu.
Pierwszego gola Okocimski strzelił po bramce Pawła Smółki. Najlepszy strzelec brzeszczan (ma na swoim koncie cztery gole) otrzymał idealne podanie w tempo od Iwana Litwiniuka i w sytuacji sam na sam nie dał szansy Kasprzikowi.
Drugi gol dla gospodarzy padł również przy asyście Ukraińca. Litwiniuk dośrodkował z rzutu rożnego, a do piłki najwyżej wyskoczył Bartek, który uderzeniem tyłem głowy umieścił piłkę w siatce.
W 80 minucie Palik zdecydował się na ściągnięcie Smółki i wprowadził na jego miejsce Wojcieszyńskiego, co miało zacieśnić środek pola i niedopuścić ofensywnie nastawioną Flotę w pobliże pola karnego. Genezą zmiany była zapewne rosnąca aktywność zawodników Floty, którzy nie mając nic do stracenia rzucili się do gonienia wyniku. Swoją drogą warto nadmienić, że przeprowadzone wcześniej zmiany przez trenera Pawlika okazały się słabe. Tak Kowalski jak i Peciak niczym pozytywnym się nie wyróżnili. Zaś ten pierwszy usłyszał z pewnością kilka gorzkich słów za łatwość z jaką dopuszczał swoich rywali w okolice pola karnego.
Plany trenera swoje, życie jednak swoje. Gospodarze dali się wciągnąć w chaotyczną, szarpaną grę gości, którzy raz po raz wrzucali piłkę na tak zwaną aferę. I opłaciło się. Najpierw Niewiara ni to strzałem ni dośrodkowaniem idealnie obsłużył całkowicie niepilnowanego Arkadiusza Aleksandra )z naszego punktu widzenia z kryciem nie zdążył chyba Byrtek), któremu pozostało z bliska dopełnić formalności. W doliczonym czasie gry w zamieszaniu w polu karnym po dalekim wyrzucie piłki z autu najwięcej zimnej krwi zachował Arifović, który z bliska dobił strzał jednego ze swoich kolegów. Gdzie była asekuracja bramkarza ze strony obrońców?
Po meczu Paweł Smółka żałował tej ostatniej bramki: Wiedzieliśmy jak Flota rozwiązuje wyrzuty z autu, a jednak daliśmy się zaskoczyć – powiedział najskuteczniejszy napastnik brzeskiego klubu. Z kolei niemal wszyscy nasi rozmówcy – zawodnicy gospodarzy niepowodzenie ostatnich minut zrzucali na karb zmęczenia po środowym meczu z Bogdanką. Zapytany o to domniemane zmęczenie trener Okocimskiego ze zdziwieniem stwierdził , że jeżeli teraz w trzecim meczu wiosny piłkarze mówią o zmęczeniu, to co dopiero będzie pod koniec sezonu: Będą mówić o znużeniu? – pytał retorycznie Palik.
Co ciekawe Aleksander w rundzie jesiennej również dał się we znaki brzeskim defensorom. Jeszcze jako napastnik Sandecji wbił Okocimskiemu w Nowym Sączu trzy gole.