Okocimski – Bogdanka 1-1 (0-1)
Bramki: Tomas Prisar 45’ – Piotr Koman 52’
Składy:
Okocimski: Mieczkowski – Wawryka, Byrtek, Cegliński, Niechciał – Kowalski (67’ Darmochwał), Chyła, Koman, Wojcieszyński (78’ Flis), Litwiniuk – Ogar ( 68’ Paweł Smółka).
Bogdanka: Prusak – Nikitović, Midzierski, Pielach (62’ Oziemczuk), Nowak, Szałachowski, Sołdecki, Tymosiak, Pesir, Retusz (71’ Zuber), Stefańczyk.
O pierwszej części spotkania kibice „Piwoszy” powinni jak najszybciej zapomnieć. Ciężko oglądało się brzeszczan, którzy nie potrafili wymienić kilku celnych podań, a stworzoną ilość sytuacji (broń Boże stuprocentowych) pod bramką rywala można byłoby policzyć na palcach jednej ręki – nawet drwala.
Okocimski zagrał trójką środkowych pomocników: Chyła, Koman (defensywni) i Wojcieszyński, którzy wspomagani byli przez częste zejścia do środka bocznego pomocnika – Iwana Litwiniuka. Tak duże zagęszczenie przez długi czas pozwalało zabezpieczyć środek przed prostopadłymi podaniami rywala. Kosztem tego zagęszczenia była jednak mniejsza siła rażenia i to było bardzo widoczne. Osamotniony Ogar szybko stracił siły na przebieżkach po ciężkim boisku i walce o górne piłki z obrońcami.
Taktyka grania na „zero z tyłu” sprawdzała się do 45 minuty, kiedy to z boku dynamicznym rajdem do środka zbiegł Sebastian Szałachowski – jak za dawnych lat – minął dwóch brzeszczan, a następnie próbował uderzyć z 25 metrów. Zablokowana piłka spadła pod nogi Tomasa Pesira, który nie atakowany przez nikogo zobaczył, że zbyt wysunięty od bramki jest Dawid Mieczkowski, a następnie technicznym strzałem umieścił piłkę w okienku bramki Okocimskiego. Na tym skończyła się pierwsza połowa.
W drugiej odsłonie obejrzeliśmy zdecydowanie lepsze widowisko. Okocimski zagrał w końcu odważniej, bardziej ofensywnie. Stwarzał realne zagrożenie pod bramką Prusaka, co zostało szybko nagrodzone golem.
Częściej wykorzystywani byli boczni pomocnicy zespołu Krzysztofa Łętochy: Jakub Kowalski, Litwiniuk oraz w późniejszym czasie Piotr Darmochwał. Rozciągnięte formacje Bogdanki powodowały, że więcej miejsca w środku miał Wojcieszyński oraz wprowadzony w drugiej połowie Paweł Smółka. W efekcie cały czas coś działo się w polu karnym łęcznian: rzuty rożne, wolne, dośrodkowania. Właśnie po rzucie rożnym bitym w 52 minucie przez Wojcieszyńskiego, najwyżej do piłki wyskoczył Koman i strzałem głową dał wyrównanie beniaminkowi.
Wraz z upływem czasu coraz gorzej pod względem fizycznym prezentowali się podłamani utratą bramki goście. W efekcie gospodarze mieli kilka okazji do wyjścia na prowadzenie. Słabą zmianę dał Paweł Smółka, którego co prawda szukała piłka, ale w jego obecnej formie fizycznej – braku przyspieszenia i szybkości nie był w stanie wykorzystać dobrych zagrań kolegów, ani także skorzystać z prezentów gości – jak chociażby Sergiusza Prusaka, któremu piłka wyleciała z rąk i odskoczyła na kilka metrów… Okazje do gola mieli również Ogar, Darmochwał i Wojcieszyński, ale zabrakło im albo szczęścia, albo precyzji, albo zimnej krwi.
Trzeba również oddać Bogdance, że i ona w samej końcówce meczu miał a dwie bardzo dobre sytuacje do zdobycia gola. Najpierw Szałachowski po przebiegnięciu całego boiska i klepce z Pesirem minął bramkarza i z bardzo ostrego końca nie trafił do pustej bramki, a strzał Nikitovicia z dużym trudem wybronił Mieczkowski.
Mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem, który nikogo nie krzywdzi –z przebiegu gry, ale też niestety nie daje zbyt wiele Okocimskiemu. Dla brzeszczan remis z Bogdanką, to strata dwóch punktów i ograniczenie manewru w walce o utrzymanie.
Warto wspomnieć również o tym, że na meczu obecny był skaut Wisły Kraków – Maciej Żurawski.